...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

środa, 26 grudnia 2012

Dla kogo Kryształowy Świecznik za wkład w budowę świeckiego państwa?

Wicemarszałkini Sejmu RP Wanda Nowicka postanowiła wyróżnić za wkład w budowę świeckiego państwa.
powołanymi przez p. Nowicką do kapituły nagrody są m.in:

Fundacja Wolność od Religii,
Magdalena Środa (etyczka, filozofka),
Jan Hartman (filozof, bioetyk), Bożena Keff (publicystka, poetka, tłumaczka),
Biruta Przewłocka-Pachnik (prezeska Diakonii Kościoła Ewangelicko-Reformowanego),
Stanisław Obirek (filozof),
Robert Biedroń (poseł na Sejm RP).

Tutaj można już głosować
http://www.wandanowicka.eu/dla-mediow/nagrody-krysztalowego-swiecznika.

sobota, 22 grudnia 2012

Chcę zobaczyć Boga.

- Co to jest BÓG? - zapytał pewnego razu 3 latek
- Bóg to pan, który mieszka wysoko ponad chmurami. - powiedziała babcia
- Chcę go zobaczyć! Chcę go zobaczyć! Jest w domu,  na podwórku?

Od tej pory przed snem:

- Nie ma pająków, ani potworów, ani BOGA?
- Nie ma, śpij dobrze. - niestety to nieprawda, pająki istnieją i potwory również czy Bóg istnieję - wątpię.

Jeden z potworów wymordował całą klasę dzieci 5-6 letnich i nauczycielki zasłaniające wychowanków własnym ciałem. Rodzice zamordowanych dzieci przez wszystkie przypadki odmieniają słowo Bóg. Ale gdzie On był wszechmogący i nieskończenie dobry.

Jak rozmawiać o Bogu, kiedy dziecko zacznie pytać, by otworzyć je na różne poglądy i dostosować tę wiedzę do wieku. Słowo "wiara" jest jeszcze zbyt abstrakcyjne. Podzielcie się doświadczeniami.

czwartek, 13 grudnia 2012

3-latek pierwszy chętny na religię

I znowu, dylematy...

W pierwszej grupie przedszkolnej tylko dwoje (dobrze, że nie jedno) nie "chodzi" na religię. Z braku sal i tak dzieci są w tym samym pomieszczeniu, więc trudno powiedzieć, że ktoś "chodzi". Po prostu zwracają się do niego bezpośrednio lub nie. Oczywiście, ci którzy stoją z boku chcą stać w środku itd. Wychowawczyni, pełna dobrych chęci, pyta co robić. Czasem kolega choruje i wtedy jedno zostaje samo. Przygotowania do świąt, śpiewanie kolęd, wykonywanie stroików - myślę sobie i zaczynam mieć wątpliwości. Przecież na pewno to jest tematem lekcji religii. Nic bardziej mylnego, szkoda czasu, tym zajmują się nauczycielki w ramach wychowania przedszkolnego. Na lekcji religii dzieci uczą się na pamięć pacierza "Aniele boże stróżu mój..." . To nic, że jeszcze nie wszyscy dobrze mówią a już na pewno nic z tego nie rozumieją. W tym wieku mój synek pyta się zanim wejdzie do ciemnego pokoju :
- Nie ma pająkóch ani potworóch?
- Nie! - zwykle odpowiadam, ale to błąd, bo powinnam dokończyć - ale jest: Anioł stóż, Matka boska, Bóg, który wszystko widzi i Jezus, który cię kocha!

 "Na razie jeszcze lekcje są dostosowane do wieku - mówi wychowawczyni - ale już w czterolatkach katechetka pytała co to jest tabernakulum". Wychowawczyni mówi, że nie wolno im się wtrącać, nie odpowiadają też za dzieci w czasie religii.
Jedna z czytelniczek, pani Emilka, napisała mi w liście, że dziecko przyszło z przedszkola mówiąc: "Czekam na Jezusa". W jej przedszkolu jeszcze nie ma religii.

Panie Tadeuszu Mazowiecki, którego zawsze ceniłam i darzyłam szacunkiem. Czy o to Panu chodziło wprowadzając religię do szkół? Czy to jest demokratyczna, nowoczesna edukacja?

czwartek, 6 grudnia 2012

"Chcesz zobaczyć mojego ptaszka?" - chrześcijańskie wychowanie młodzieży


Doszło do wydarzeń, które zagrażają wolności słowa – uważa prezes Prawa i Sprawiedliwości. – Oczekuję od tych, którzy podjęli decyzję tego rodzaju, że się z tych decyzji wycofają – powiedział Jarosław Kaczyński.

Te słowa same cisną się na usta ale nie w kontekście katastrofy smoleńskiej tylko w sprawie sądowego zakazu emisji reportażu: "Chcesz zobaczyć mojego ptaszka?" w Expresie Reporterów. Program miał dotyczyć nieprawidłowości w szkole im. św. Jana de La Salle w Gdańsku. W zwiastunie przedstawiono fragmenty niewybrednych rozmów, które miały odbyć się między pracującymi w szkole zakonnikami prowadzonych podczas zakrapianych alkoholem spotkań w pomieszczeniach szkoły. W nagraniach słychać również wulgarne żarty o podtekście seksualnym, którym miała przysłuchiwać się nieletnia uczennica. "Chcesz zobaczyć mojego ptaszka? Chodź, pokażę ci. Idź do gabinetu" - brzmi fragment nagrania. W uzasadnieniu zakazu emisji wskazano, że "prowadzące szkołę Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich uprawdopodobniło zagrożenie dóbr osobistych, jakie nastąpi w wyniku publikacji programu".

Oto fragment programu:
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/10,88290,12958291,Fragment__Magazynu_Ekspresu_Reporterow__TVP2_.html


Kompleks szkół im. św. Jana de la Salle w Gdańsku obejmuje szkołę podstawową, gimnazjum i liceum. Na stronie internetowej placówki możemy przeczytać, że "Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich jest instytutem na prawie papieskim, w skład którego wchodzą zakonnicy bez święceń kapłańskich. Celem tego Zgromadzenia jest ogólnoludzkie i chrześcijańskie wychowanie młodzieży, zwłaszcza ubogiej, zgodnie z posłannictwem powierzonym mu przez Kościół".

Nie wiem co bardziej bulwersuje: kompromitujące zachowanie braci zakonnych, rekordowo szybka reakcja sądu w obronie pokrzywdzonych braci, brak reakcji kuratorium i prokuratury czy cenzura w mediach? A gdzie bezpieczeństwo dzieci?

wtorek, 4 grudnia 2012

"Tolerancja" na religii od zawsze.

"Mnie samą prześladuje wspomnienie z dzieciństwa, kiedy miauczałam na widok swoich rówieśników. Byli Świadkami Jehowy a ksiądz powiedział, że to "kocia wiara"- wspomina nauczycielka

Radio Maryja źródłem wiedzy biskupów o tolerancji.

"Jesteśmy wdzięczni Radiu Maryja - w homilii mówił ks. Ignacy Dec - że poucza nas czym jest prawdziwa wolność, czym jest zdrowa demokracja, tolerancja, pluralizm".

niedziela, 2 grudnia 2012

"Przybiłam tylko gwóźdź" - wspomnienie nauczyciela

Poniżej przytaczam fragment listu nauczyciela. Szkoda, że w sprawie krzyży w klasach już nikt nie pyta o zdanie samych uczniów.

Przypominam sobie czas ponownego wprowadzenia religii do szkół. Byłam wówczas wychowawczynią V klasy S.P. Uczęszczał do niej jeden niewierzący uczeń. Któregoś dnia moi chłopcy (ministranci) przynieśli do szkoły pęk krzyżyków od proboszcza z poleceniem rozwieszenia w klasach.
     Zebrałam swoich wychowanków i przypomniałam im nasze rozmowy o demokracji, tolerancji, obronie słabszych. Wiedziałam, że stawiam przed nimi bardzo trudne zadanie. Mieli przegłosować sprawę krzyża w klasie. Potem wbiłam gwóźdź w ścianę i zostawiłam ich samych. Chyba nigdy nie byłam z nich taka dumna, jak wówczas, gdy oświadczyli: "Krzyż będziemy wywieszać tylko na lekcjach religii". Była to jedyna w szkole sala lekcyjna bez krzyża. Trwała do zmiany dyrektora.
     Kilka lat później jakiś gorliwiec solidnie i na stałe przymocował krzyż na ścianie. Widziałam zawód w oczach dzieci. "To jest dyskryminacja" - przyznaliśmy wspólnie. Nowa dyrektorka przyznała w tajemnicy, że największą rolę w jej awansie odegrała opinia proboszcza.

środa, 28 listopada 2012

"Doradztwo religijne" - dialogi z osobami wierzącymi

Jestem wielką fanką tego cyklu. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał - bardzo zachęcam. Autor Lucjan Ferus z portalu Racjonalista zamieszcza ogłoszenie w prasie: "Porady religijne, różne. Tel. 606 999 666. Nasze motto: "Gdy się wierzy, że posiadło się prawdę, trzeba wiedzieć, że się w to wierzy, a nie, że się to wie".  
Trzeba przyznać doradza zawsze niezwykle uprzejmie i życzliwie, opierając się jedynie na Słowie Bożym i ... logice.
Spojrzenie autora na problem posyłać, czy nie posyłać na religię? Co o tym myślicie?

"Doradca: Porady religijne. W czym mogę pomóc? 
Kobieta: Dobrze, że istnieje taka firma, bo mam akurat z mężem poważny problem,.. hmm, chyba natury światopoglądowej i nie potrafimy go sami rozwiązać.
D: Słucham zatem, na czym on polega?
K: Oboje wyznajemy światopogląd areligijny i jak dotąd nie było między nami różnicy zdań w rozwiązywaniu problemów z tym związanych. Jednakże ostatnio zarysował się pewien konflikt między nami, na tle powiedzmy religijnym, a konkretnie poszło o posyłanie lub nie, na lekcje religii naszej córeczki. Bowiem mąż uważa, iż nie powinniśmy poddawać się presji środowiska, w którym żyjemy i w związku z tym nie chce aby córka uczestniczyła w lekcjach katechezy, bo o etyce nie ma nawet mowy w tutejszej szkole. Ja natomiast chciałabym zaoszczędzić jej przykrych doznań, wynikających z odrzucenia jej przez rówieśników, głupich docinków i żenujących przezwisk, wytykania palcami „odmieńca", jak i bezlitosnych uwag, czynionych także przez dorosłych. Znam doskonale ten stan wyalienowania przez rówieśników, bo sama byłam w podobnej sytuacji i nie potrafiłam wtedy pojąć, dlaczego moi kochający rodzice narażają mnie na to. Wiem zatem z osobistego doświadczenia, iż dzieci potrafią być bezlitosne w tych sprawach, nie mniej od dorosłych, to nie podlega dyskusji. Słucha mnie pan?
D: Z całą uwagą. Proszę kontynuować.
K: Jednakże mój mąż zupełnie inaczej widzi ten problem; dla niego bardziej liczy się wierność wyznawanej prawdzie i potrzeba nie sprzeniewierzania się jej wymogom. Wkurza go niesłychanie jak słyszy napomnienia o „schodzeniu ateistów z pola radaru", gdyż to jest ponoć korzystniejsza postawa niż otwarta walka światopoglądowa. Z jednej strony go rozumiem i podziwiam nawet za tę bezkompromisowość i duchową niezłomność. Lecz z drugiej,.. nie mam serca narażać naszej córeczki na tak bolesny konflikt emocjonalny, którego istoty nie potrafi sobie nawet uświadomić, ale którego będzie odczuwała bardzo przykre skutki — podczas gdy w dość prosty sposób można tego uniknąć. Takie jest przynajmniej moje zdanie, a co by mi pan poradził?
D: Myślę, że powinna pani zacząć od postawienia sobie istotnego pytania i udzielenia na nie szczerej odpowiedzi: Co jest dla pani ważniejsze; umiłowanie prawdy czy miłość do córki?
K: Odpowiedź jest oczywista: miłość do córki zdecydowanie weźmie górę! Chyba żadna prawda nie jest warta poświęcenia dla niej miłości do swego dziecka. Co do tego jestem absolutnie pewna!
D: Więc jeśli tak się sprawy mają łatwiej będzie podjąć decyzję co do jej religijnej „edukacji". Mąż jako ateista, a zapewne też zwolennik teorii Darwina, zrozumie z łatwością ten mechanizm doboru naturalnego, który w trakcie ewolucji „uznał", że korzystniejsze jest dla pojedynczego, nie rozwiniętego w pełni osobnika, nie wyróżnianie się spośród rówieśników w „stadzie" — czyli coś w rodzaju kulturowej mimikry — niż postawienie się w pozycji antagonisty do wszystkich. Ta „inność" równoznaczna z „obcością" tępiona jest z całą bezwzględnością przez resztę „stada" i to chyba przez większość gatunków istot żyjących na ziemi. Jeśli można temu zapobiec, czemu z tego nie skorzystać?
K: Uważam podobnie jak pan. Jednakże mąż się boi — mimo tego, iż kocha córkę nie mniej ode mnie — że zostając zindoktrynowana religijnie w tak wczesnym wieku, stanie się ofiarą nieodwracalnego już procesu i potem nie będzie w stanie wyjść z tego infantylnego stanu psychiki, ani spojrzeć na świat otwartym umysłem, pozbawionym „klapek" religijnych uwarunkowań.
D: Proszę więc wziąć pod uwagę następującą rzecz: o ile wiarę religijną nabywa się zazwyczaj przez indoktrynację we wczesnym dzieciństwie, to ateistą staje się poprzez zrozumienie otaczającej nas rzeczywistości, w tym jej religijnych aspektów. Chyba nie zależy pani mężowi, aby jego dziecko nabyło światopogląd areligijny w taki sam sposób, w jaki nabywa się wiarę religijną, prawda?
K: Myślę, że nie! Nie, raczej na pewno nie!
D: Też tak przypuszczam. A jeśli chodzi o autentyczne zrozumienie, to niestety trzeba na to czasu i cierpliwości. Więc jedynie co pozostaje w tej sytuacji, to zaufać dziecku i sobie — jako jego rodzicom — że mimo początkowych szkód w jego niewykształtowanej jeszcze psychice, uczynionej przez to wczesne wpajanie religijne, potrafią państwo stanąć na wysokości zadania i kierując się mądrą miłością do niego, wypełnić jego chłonny umysł takimi treściami, które zdyskredytują religijne „prawdy", ukazując ich fałsz, absurdalność, brak logiki i bezsensowność. Pozwalając mu widzieć świat z innej perspektywy, niż z kolan, z głową pochyloną w pokorze. Zgodnie ze słowami Zbigniewa Herberta: „Idź wyprostowany pośród tych, co na kolanach podążają przez życie", czy jakoś tak, dokładnie nie pamiętam. Czy to co powiedziałem wystarczy pani, by przekonać męża?"

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,8458/q,Firma.DORADZTWO.RELIGIJNE.II
linki do wszystkich trzech części w : znalezione w sieci

poniedziałek, 26 listopada 2012

Matura z religii.

Wikipedia tak definiuje pojęcia matury i CKE:
Matura (łac. maturus 'dojrzały') - egzamin z materiału objętego programem nauczania (podstawą programową) wybranych przedmiotów na poziomie szkoły średniej. (...)  W Polsce za przeprowadzenie egzaminu odpowiedzialna jest Centralna Komisja Egzaminacyjna.
Centralna Komisja Egzaminacyjna (CKE) – polska instytucja mająca na celu przygotowywanie i organizowanie zewnętrznego systemu oceniania. Nadzór nad działalnością CKE sprawuje minister odpowiedzialny za oświatę (minister edukacji narodowej).
 
Z drugiej strony, zgodnie z Rozporządzeniem MEN z 14 kwietnia 1992 roku w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (Dz. U. z 1992 r. Nr 36, poz. 155, z 1993 r. Nr 83, poz. 390 oraz z 1999 r. Nr 67, poz. 753):
"Nauczanie religii odbywa się na podstawie programów opracowanych i zatwierdzonych przez właściwe władze kościołów i innych związków wyznaniowych i przedstawionych Ministrowi Edukacji Narodowej do wiadomości. Te same zasady stosuje się wobec podręczników do nauczania religii".

Najwyraźniej dyrektorowie szkół lub przedszkoli próbują jakoś wpływać na program nauki religii lub wręcz go odrzucać, ponieważ na wielu portalach internetowych można spotkać takie dramatyczne wręcz apele:
"Informujemy wszystkich katechetów, że dyrekcja szkoły nie ma prawa zatwierdzania, bądź odrzucania programów i podręczników do nauczania religii. Taką władzę posiada jedynie Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski oraz każdy biskup diecezjalny. Strona państwowa jest jedynie informowana o tym jakie programy i podręczniki uzyskały aprobatę władz kościelnych. Wobec tego nauczyciele religii tylko informują dyrekcję o podręcznikach, które będą stosowane w szkole". (http://www.katechetyka.eu/dyrektorzy-nie-zatwierdzaja-podrecznikow-i-programow-do-religii,289.html)

Matura z religii byłaby jakimś dziwnym tworem egzaminu państwowego, przygotowywanym, organizowanym i firmowanym przez Ministra Edukacji Narodowej i Centralną Komisję Edukacyjną. Wymienione instytucje w najmniejszym stopniu nie miałyby wpływu na podstawy programowe i podręczniki z egzaminowanego przedmiotu. Trzymamy zatem kciuki za Ministra Edukacji Narodowej.

piątek, 23 listopada 2012

"Ateizm to coś ... najgorszego."

Wczoraj obejrzałam program Czarno na białym w TVN24. Zwróćcie uwagę z jakim obrzydzeniem mówi Pan Jacek Kotula o osobach, które mają inny światopogląd. Co ateiści mu takiego zrobili, że czuje taką nienawiść, pogardę, odrazę. Chodzi przecież tylko (i aż) o wspólną przestrzeń wolną od  symboli religijnych.

"Jak można szczycić się ateizmem. To jest coś ...[szuka właściwego, obelżywego słowa]... najgorszego. Ateizm to negowanie Boga. Pan Bóg chce samego dobra."
Gdyby tak zamiast słowa ateista wstawić: czarny, żyd, muzułmanin, homoseksualista, to zobaczylibyśmy wyraźniej skalę uprzedzeń i dyskryminacji w imię Boga. Pan Jacek z pewnością nie czytał "Małej książki o rasizmie."

czwartek, 22 listopada 2012

Wciąż czekam na lekcje etyki.

Od początku roku szkolnego czekam na wypełnienie przez szkołę obowiązku, jakim jest zorganizowanie etyki na życzenie rodziców. We wrześniu złożyłam u dyrektora pisemną prośbę, powołując się na stosowne rozporządzenie. Otrzymałam odpowiedź ustną, że są przeszkody organizacyjne. Pani jest wtedy, kiedy moje dziecko ma inne lekcje. Mamy czekać. Zima niedługo a etyki nie ma, mimo że jest w szkole i nie prowadzi jej ksiądz ani katecheta (a to nie jest wcale takie  oczywiste). I co w takiej sytuacji z kreską na świadectwie?

wtorek, 20 listopada 2012

Mała książka o RASIZMIE - polecam


"Dyskryminacja to nie tylko to, co i jak myślę o innych. To przede wszystkim złe traktowanie drugiego człowieka. Dyskryminacja kojarzy nam się różnie: z nietolerancją, złym traktowaniem, uprzedzeniami, uznawaniem innych za gorszych.
(...)
Człowiek żywiący się przesądami nie daje sobie szansy. Ma ślepy umysł i zamyka się na nowe doświadczenia. Siedzi w dziupli stereotypów i unika kontaktu z obiektem swoich przesądów. Antysemita unika Żydów, rasista nie ma ochoty rozmawiać z czarnym, Arabem czy białym. Jeśli nasz brak tolerancji przerodzi się w agresję i pogardę, możemy wyrządzić sobie i innym wielką krzywdę." 

To fragment książeczki: "Mała książka o RASIZMIE"
autor: Mamadou Diouf
ilustracje: Dorota Rewerenda-Młynarczyk
wydawnictwo: Czarna Owca
seria: bez tabu
cena 29,90

Drodzy rodzice, tego nasze dzieci nie nauczą się w szkole, a już na pewno - na lekcji religii. Dlatego musimy sami uzupełniać tę wiedzę. Czytajcie wspólnie z dzieciakami. Książka przeznaczona jest dla uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum. Gdyby to była lektura omawiana w szkole, to być może nie byłoby na ulicach nacjonalistyczno-rasistowskich ruchów, młodych przecież ludzi wychowanych na wartościach chrześcijańskich.

Wywiad dla RBB w Berlinie.

Reporterka radia RBB w Berlinie i Branderburgii chciałaby przed świętami zrobić materiał o ateistach w Polsce najchętniej w Świebodzinie pod figurą Jezusa. Rozmawiałyśmy przez telefon niemal godzinę. Głównie o szkole, ale nie tylko.

sobota, 17 listopada 2012

Zapraszam na spotkanie dotyczące polskiej szkoły.

Zapraszamy wszystkich Członków i Sympatyków Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów na tegoroczny Festiwal Racjonalistyczny, który rozpocznie się w Warszawie, w sobotę 1 grudnia 2012 r. o godz. 16:00 w dużej, pięknej sali konferencyjnej Federacji Związków Zawodowych "Metalowcy" przy ulicy Długiej 29.
http://www.psr.org.pl/gdzie-dzialamy/warszawa/item/418-warszawa-zapraszamy-na-vii-festiwal-racjonalistyczny

piątek, 16 listopada 2012

Rodzicielska biblioteczka laicka.

Pani Agnieszka Abemonti- Świrniak z Faktów i Mitów zachęciła mnie, jak również wszystkich Państwa, do współpracy w tworzeniu  "Rodzicielskiej biblioteczki laickiej". Rodzice potrzebują wsparcia w wychowaniu swoich pociech, szczególnie wtedy, gdy sami wzrastali  w jedynie słusznej religii, a chcieliby swoim dzieciom pozwolić na własny wybór.  Szukamy książek o: ateizmie, racjonalizmie, świeckim podejściu do kultury, nauce akceptacji odmienności, nie tylko zresztą religijnej, wszelkich religiach, ale przedstawionych z laickiego punktu widzenia, tolerancji.

Dlatego bardzo prosimy o podsyłanie  wartościowych, Państwa zdaniem, pozycji dla dzieci lub też dorosłych z krótką charakterystyką:
 
Np.: tytuł, autor, wydawnictwo, ilustracje, ciekawe fragmenty, kto jest bohaterem, do kogo adresowana (przypuszczalny wiek dziecka, niekoniecznie rodzica).


czwartek, 15 listopada 2012

"Chrystyfikować własnych uczniów!"

Dnia 6 października 2012r odbyła się w Sobótce VI Diecezjalna Pielgrzymka Nauczycieli Archidiecezji Wrocławskiej. Wykład wygłosił ks. dr Wójtowicz z Koszalina, sekretarz Krajowego Duszpasterstwa Nauczycieli. Konferencja nosiła tytuł: 
"Nauczyciel Promotorem nieprzemijających wartości w zmieniającym się świecie". W pielgrzymce uczestniczyli nauczyciele i dyrektorzy szkół publicznych.

"Nauczyciel ma jedną misję: Tworzyć z młodych ludzi nowego człowieka na wzór Chrystusa. (...) Nawet niewierzących.(...) Chrystyfikować własnych uczniów."

Czy już mamy się bać? Czy nie lepiej byłoby, gdyby jednak nauczyciele byli świeccy, z inną misją?"

poniedziałek, 12 listopada 2012

Wychowawczyni przymusiła 8-latkę do lekcji religii.

Mama 8-letniej dziewczynki przysłała do mnie list i pozwoliła na opowiedzenie swojej historii.  Tym razem na straży nauki religii w szkole publicznej stanęła świecka wychowawczyni.

Dziewczynka przyniosła w zeszycie do korespondencji informację od rodziców o tym, że nie będzie chodziła na religię. To nie wystarczyło. Mama tak pisała dalej: "Pani nauczycielka wydarła się w tak brutalny sposób, że dziecko się popłakało. Wrzeszczała na nią przy całej klasie, że ma chodzić na religie, bez dyskusji i że ksiądz przyniesie jej książkę! Dziecko przyszło ze szkoły roztrzęsione i zapłakane." Dalszy ciąg już był u dyrektora. Nauczycielka tłumaczyła, że dziecko zareagowało zbyt emocjonalnie, relacjonując sprawę w domu a krzyk pani, to tylko jej bujna wyobraźnia. "Wychowawczyni uzasadniła ,,przetrzymanie'' mojej córki tym, że nie było oświadczenia u dyrektorki i nie mogła wypuścić dziecka do świetlicy ze względów bezpieczeństwa(!?)". Rodzice obawiają się  nietolerancji rówieśników, a także ewentualnych uprzedzeń wychowawczyni. Znane są przecież przypadki obniżania zachowania za nieuczestniczenie w religii (oczywiście nieformalnie). Mama dziewczynki już myśli o ewentualnej zmianie klasy, jeśli będzie bardzo źle. 

To bardzo smutne, że nauka religii w szkole tak niesprawiedliwie dzieli dzieci na lepsze i gorsze, że to nie wyniki w nauce są najważniejsze. Najbardziej jednak zabolał mnie ten fragment listu: 
" Jak powiedziałam skarbnikowi klasy, że nie składam się na komunię, spojrzała na mnie, jak na osobę, która przyznała się że wyszła właśnie z więzienia za zabójstwo." 

Właśnie po to muszą wisieć bilbordy: "Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę?". I oby wisiały jak najdłużej. Dziękuję za nie w imieniu wszystkich dzieci, które nie chodzą na religię i czują się z tego powodu pokrzywdzone.

czwartek, 8 listopada 2012

Niemiecka tv ARD chce nakręcić reportaż o sytuacji ateistów w Polsce.

Niemiecka telewizja Tv ARD zwraca się do osób, które na własnej skórze doświadczyły nietolerancji religijnej. Chodzi o to, aby swój przypadek opowiedzieć przed kamerą. Ekipa dojedzie do miejsca zamieszkania. Można swoje zgłoszenia przesyłać do fundacji Wolność od Religii
fundacja.wor@gmail.com
lub na mojego maila
stop-dyskryminacji@wp.pl
Proszę o podawanie swojego numeru telefonu, pod który może zadzwonić reporter.

środa, 7 listopada 2012

Permanentna kontrola katechetów przez Archidiecezje Katowicką.

"Katecheta (...) zobowiązany jest każdego roku do uczestnictwa w następujących formach doskonalenia:
Inauguracji roku katechetycznego w katedrze,
w rekolekcjach zamkniętych,
dniach skupienia,
konferencjach katechetycznych i wykładach,
dniach katechetycznych (katechezach pokazowych organizowanych w dekanatach i rejonach), pielgrzymkach dla nauczycieli,
innych szkoleniach zorganizowanych przez Arcybiskupa Katowickiego.

Udział w tak proponowanym programie formacyjnym odnotowuje Wydział Katechetyczny Kurii Metropolitalnej w oparciu o przedłożoną przez katechetę do 15 września każdego roku Kartę Formacyjną. Katecheta, który bez wcześniejszego usprawiedliwienia nie bierze udziału w/w spotkaniach formacyjnych, zostanie upomniany, a następnie, jeżeli jego postawa nie ulegnie zmianie, otrzyma anulowanie misji kanonicznej." - Statut Katechety świeckiego w Archidiecezji Katowickiej

Jak widać, wpływ Kościoła na świeckich nauczycieli religii jest bardzo duży.  To, co się dzieje na lekcjach religii, można uznać za ścisłe przestrzeganie wytycznych Kurii.

niedziela, 4 listopada 2012

Wychowawca rysuje znak krzyża na czole każdego pierwszoklasisty.

Oto kolejny dowód na "neutralność" wyznaniową polskich szkół państwowych.

Drugi wychowawca w pierwszej klasie SP, którym jest ... katecheta, w podziękowaniu za życzenia z okazji Dnia Nauczyciela każdemu uczniowi rysuje na czole ... krzyżyk. To dopiero pasowanie na pierwszoklasistę. Zobaczymy co będzie dalej.

Rozporządzenie MEN: § 7.1. Nauczyciel religii wchodzi w skład rady pedagogicznej szkoły, nie przyjmuje jednak obowiązków wychowawcy klasy .

środa, 31 października 2012

Zakaz obchodzenia święta Halloween.

W Domu Kultury w województwie dolnośląskim miała odbyć się impreza Halloween'owa. Na wesoło. Dzieci tygodniami przygotowywały stroje, świece, przedstawienia teatralne. Tuż przed wyznaczonym dniem katechetka w jednej z pobliskich szkół zagroziła, że jeśli ktoś  weźmie w niej udział - ma ciężki grzech . Przyszła nieliczna grupa, reszta z wielkim rozżaleniem została w domu.

Na katolickich stronach (http://www.zajezusem.com/index.php?ksiazka=52) czytamy:
Przebieramy nasze własne dzieci za wiedźmy, diabły, wilkołaki, i wysyłamy na ulice w ciemność, aby powtarzały pogański zwyczaj „trick or treat,” [w naszym wydaniu „ciasteczko albo psikus”]. Musimy zdać sobie sprawę, że praktyki w Halloween to nie poczęstunek, sztuczka, kawałek gumy lub cukierek. Jest to dzień, który diabeł ogłosił swoim świętem!
Halloween pełny jest symboli satanistycznych i druickich, zaczerpniętych z praktyk i rytuałów, które mogą wydawać się niewinne. Jednakże one reprezentują zło. Dla Druidów 31-go października jest dniem czczenia Samhain. Jest to także najbardziej święty dzień dla współczesnych szatanistów i czarownic. 

Metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga (http://www.fronda.pl/a/abp-dziega-krytykuje-obchody-halloween,23158.html?page=1&). "Ze smutkiem bowiem obserwujemy narastającą w Polsce od kilku lat falę inicjatyw w ramach tzw. obchodów Halloween. Szczególny niepokój budzą takie inicjatywy na obszarze szkoły, gdzie dopiero kształtuje się dojrzała postawa społeczna, intelektualna i duchowa młodego pokolenia".
Wg katolickiego pisma Fronda czytamy dalej: Arcybiskup mówiąc o proponowanych imprezach, w tym szkolnych, połączonych z przebieraniem się dzieci i młodzieży "za istoty ze świata ciemności, w tym za diabły, wampiry i demony" podkreślał, że: " +niby zabawa+, kusząca również dzieci łatwym cukierkiem, niesie też realną możliwość wielkiej duchowej szkody, wręcz zniszczenia życia duchowego. Pod niewinną nazwą +psikusów+ wobec tych, którzy odmawiają współudziału w tej +niby zabawie+, mogą się umacniać postawy szkodzenia drugiemu człowiekowi. Te złośliwości i perspektywę bezkarnego szkodzenia można już interpretować wprost jako oznakę postaw diabolicznych".(...)Zwrócił się też z prośbą do katolickich nauczycieli i katechetów, by ci przestrzegali uczniów przed "nieodpowiedzialną i antychrześcijańską zabawą".

Skoro dzieci niechodzące na religię, wg niektórych księży i katechetów, są już po "ciemnej stronie", to nie muszą się przebierać. Rozbraja mnie też ta troska, żeby ktoś komuś nie zrobił psikusa. Typowa kościelna hipokryzja.

wtorek, 30 października 2012

Msza św. na sali gimnastycznej w czasie lekcji.

Oto jak można sobie zapewnić 100%-ową frekwencję na MSZY:

W publicznej szkole podstawowej (w województwie dolnośląskim) w czasie zajęć lekcyjnych na sali gimnastycznej odbyła się ... MSZA św.  Dzieci, o których już wszyscy wiedzą, że są "po ciemnej stronie" zostały oddelegowane do świetlicy.

Wiemy już do czego służy nowa sala gimnastyczna. Ćwiczenia ogólnorozwojowe: uklęknij - wstań. Za mało w Polsce kościołów!

piątek, 26 października 2012

Episkopat stawia do pionu MEN

"Religia i etyka powinny zostać przywrócone do ramowego programu nauczania" - uważa komisja wychowania katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, która apeluje do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zmianę rozporządzenia w tej sprawie. "Sprawa jest pilna" - ocenia Kościół.

"Wobec braku reakcji Ministerstwa Edukacji Narodowej na wielokrotne domaganie się przez Kościół przywrócenia zapisu sytuującego religię/etykę w ramowym planie nauczania, Komisja wyraziła niepokój o dalsze losy nauczania religii w szkole" -
czytamy w komunikacie opublikowanym w czwartek na stronie internetowej Episkopatu.

Jak ulał pasuje tu cytat z 1887 roku wypowiedziany przez Pawła Popiela w czasie obrad sejmowych. Dedykuję go Ministrowi Edukacji Narodowej.

" Szkoła powinna być wyznaniowa i ograniczona w nauce. Nauki przyrodnicze i literarura podkopują spokój ludzkości, wydzierają łaskę Boga i żywot wieczny. Nauczyciel duchowny lepszy będzie niż świecki. Kandydat z mizernym uzdolnieniem będzie najlepszym nauczycielem".

Czy ktoś zna szkołę lub przedszkole, w których obie religie są na ostatnich lekcjach lub jest za nie jakakolwiek odpłatność?

środa, 24 października 2012

Niemoralni neopoganie atakują.

Oto słowa ks. abp Stanisława Wielgusa
Nic dziwnego, że katecheci wszelkimi sposobami zwalczają niemoralnych pogan w polskich publicznych szkołach i przedszkolach, skoro są aż takim zagrożeniem.
"Zewnętrzni neopoganie to ludzie niewierzący, którzy otwarcie odrzucają wiarę i moralność chrześcijańską, a w ich miejsce głoszą wartości pogańskie. Obca jest im świadomość, że człowiek nie istnieje dla siebie i dla swojej chwały, lecz dla chwały Bożej. Nie dostrzegają jakościowej różnicy między Bogiem a człowiekiem. Jeśli godzą się na istnienie Boga, to jako na coś, o czym można mówić i czym można dysponować według własnego uznania, jakby się było Mu równym. Żyją w “nieobecności” Boga. Żyją tak, jakby Bóg nie istniał i nie objawił ludziom swojej woli. Uwolnili się od związku z Nim. Ogłosili się całkowitymi panami siebie i swojego losu. Zrzucili Boga z tronu i sami na ten tron weszli jako twórcy nowej, bezbożnej, niemającej nic wspólnego z Dekalogiem moralności. (...)
Chodzi w niej przede wszystkim o uznanie pierwszego przykazania Dekalogu, o uznanie bezkompromisowej wiary w jedynego Boga i odrzucenie pogaństwa. To przykazanie jest bowiem fundamentem wszystkich innych przykazań oraz prawd wyznawanej przez nas wiary."
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/katecheza-swiat-dobry-i-swiat-zbuntowany-przeciw-bogu-a-postawy-ksiedza-jako-pasterza-i-ucznia-chrystusa/ 

Strach pomyśleć, które z przykazań Dekalogu są mniej istotne od "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.". Może "Nie zabijaj"?

wtorek, 23 października 2012

Główne zarzuty rodziców związane z religią w przedszkolach publicznych.


1. Indoktrynacja religijna już od najmłodszej grupy 3 latków. (Jeszcze kilka lat temu religia zaczynała się od II gr.)
2. Treści przekazywane na lekcji religii nieadekwatne do poziomu rozwoju dziecka, co może powodować lęki, stany nerwowe lub w najlepszym wypadku mętlik w głowie.
2. Powierzanie przedszkolaków osobom nieprzygotowanym do pracy z małymi dziećmi, bez kontroli i możliwości wnoszenia skarg (z wyjątkiem biskupa). Nauczeni doświadczeniem dyrektorzy każą podpisywać oświadczenia, że przedszkole nie ponosi odpowiedzialności za to co dzieje się na lekcjach nieobowiązkowych.
3. Brak zajęć alternatywnych dla dzieci nieuczestniczących w religii.
4. Pozostawianie  dzieci samym sobie, wykorzystywanie czasu lekcji religii na odpoczynek lub inne zajęcia nauczyciela.
5. Presja zapisywania dziecka na religię wbrew swoim przekonaniom.
6. Z powodu braku oddzielnych sal, dzieci uczestniczące i nieuczestniczące w religii przebywają w tym samym pomieszczeniu lub  czekają w szatni.
7. Nie spotyka się, aby religia była po południu, tak aby dziecko można było odebrać wcześniej. (Wszystkie zajęcia dodatkowe mogą być w godzinach popołudniowych z wyjątkiem religii.)

niedziela, 21 października 2012

A może tak zlot dla dzieci, które nie chodzą na religię.

Podczas ostatniej audycji w radiu Fakty i Mity zadzwoniła Pani z Suwałk z propozycją zorganizowania zlotu dla dzieci, które nie chodzą na religię i czują się w tym osamotnione. Podała przykład swojego dziecka, które jest jedyne. "Inni znajomi niewierzący - mówiła -  chodzą na religię". Uważam, że jest to wspaniały pomysł. Należy dowartościować te dzieci i stworzyć jak najwięcej okazji do tego aby poczuły, że nie są odmieńcami. Wspólne spotkania, wymiana doświadczeń, fajne koszulki, wymiana literatury i zawiązanie się nowych znajomości i przyjaźni to piękna sprawa. Te dzieci są naprawdę poszkodowane, zapomniane przez nasze państwo. Należy im się wsparcie, bo to kwiat humanizmu i racjonalizmu, więc może i sponsorzy by się znaleźli na jakieś koszulki młodego humanisty.

wtorek, 16 października 2012

Dlaczego dzieci niekatolickich rodziców są po ciemnej stronie mocy?

Z wypiekami na twarzy wysłuchałam wykładu ks.prof.dr.hab. Tadeusza Guza z audycji Rozmowy Niedokończone w Radiu Maryja i wszystko się wyjaśniło:

"W naszym świecie nie ma neutralnych sfer. Albo jest przestrzeń, w której mieszka Bóg i my je nazywamy Kościołem św. albo jest przestrzeń, w której rządzi Szatan i my tę przestrzeń nazywamy piekłem, albo przedsionkiem piekła. Każdy musi działać w jakiejś przestrzeni. Jeśli nie chce działać w przestrzeni bożej to istnieje bardzo ale to bardzo duże prawdopodobieństwo, że popada w niewolę Szatana."

"Dlaczego Średniowiecze było takie wielkie i dlaczego Kościół był taki prężny w Średniowieczu i dokonał niezwykłych dzieł dla całej historii świata? Dlatego, że Kościół Rzymskokatolicki stworzył wspaniały system edukacji. Kościół miał edukację. Jeżeli my dzisiaj, jako Kościół, mamy znikomy procent edukacji w Polsce (nie mówiąc już o edukacji w UE czy na innych kontynentach), to nie możemy się dziwić, że nasze działania katolickie są pasywne. (...)
Polską racją stanu powinno być między innymi, żeby państwo polskie oddało jeszcze pozostałe 60% majątku zagarniętego w okresie PRL Kościołowi i Kościół wtedy wraz z samorządami mógłby przejąć odpowiedzialność za edukację. I wtedy mielibyśmy potęgę.
Kasując komisję majątkową odcięto Kościół od możliwości powrotu do źródeł, które z kolei mogłyby być wszystkie wykorzystane na załamujący się na naszych oczach system edukacji szeroko pojęty od kształcenia w przedszkolu poprzez szkołę podstawową, gimnazjum, liceum, uniwersytet."

Cieszmy się zatem, że jeszcze nie pali się nas na stosie i wypisujmy dzieci z religii póki się jeszcze da.

nagranie z 22 lipca 2012, godz 19.43
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/kosciol-naszym-domem-w-kontekscie-filozofii-nowozytnej-cz-ii/.
Cytat pochodzi z odpowiedzi na pytania po wykładzie (cz.II). Zapraszam do wysłuchania w całości.

niedziela, 14 października 2012

Dzień Nauczyciela.

Dziś oddajmy szacunek wspaniałym Nauczycielom, którzy uczą, a nie podważają, którzy rozniecają,  a nie gaszą, którzy namawiają do zadawania pytań, a nie zabraniają ich zadawania. Podziwiamy tych, z którymi wspólnie poszukuje się, drąży i odkrywa na nowo świat. Świat wiedzy, sztuki, człowieczeństwa. Właśnie tacy Przewodnicy wzbudzają podziw i szacunek - nie strach. Jest ich bardzo wielu. Mam nadzieję, że pewnego dnia tylko oni zostaną w szkołach i przedszkolach aby "wychowywać mądrego i dobrego obywatela" bez względu na światopogląd jego rodziców.

piątek, 12 października 2012

Pożegnaliśmy dziś Pana Marka Szenborna.

Z wielkim smutkiem przyjęłam dziś wiadomość o śmierci przesympatycznego Pana Marka z radia Fakty i Mity. Jego niesamowita inteligencja, wszechstronna wiedza połączone z prostotą wyrażania myśli i pięknem języka, do tego ponadprzeciętna empatia sprawiały, że my - słuchacze radia traktowaliśmy Go jak bliską osobę, choć nigdy Go nie widzieliśmy. Szkoda, że nie wiedział, że ma tylu sympatyków po drugiej stronie. Łączę się w smutku z Rodziną i Redakcją FiM a także z wszystkimi słuchaczami, którzy czują podobnie jak ja.

czwartek, 11 października 2012

KONKURS: Co zrobić z dzieckiem podczas Pierwszej Komunii?

Wszyscy niekatoliccy rodzice z niepokojem patrzą na czas Pierwszej Komunii w szkole. Oprócz rewii mody w tym czasie jest festiwal bardzo drogich prezentów. To tym właśnie najbardziej imponują sobie nawzajem uczniowie. Nauczyciele często dodatkowo nagradzają za wiarę, wręczając "stosowne" życzenia dzieciom katolickich rodziców. Zamiast się chować po kątach i zwalniać dziecko ze szkoły zróbmy coś innego.

Ogłaszam więc konkurs na najbardziej pomysłową, dostosowaną do wieku (8lat)  i jeszcze bardziej atrakcyjną, konkurencyjną dla komunii katolickiej, świecką uroczystość rodzinną.

Oto jedna z propozycji, zamiast chrztu lub zamiast komunii: http://www.ceremoniehumanistyczne.pl/dedykacja.html

środa, 10 października 2012

List od czytelniczki.

Wielu rodziców posyła swoje pociechy na religię, po to, by ułatwić im zaliczenie kolejnego sakramentu niezbędnego do ślubu kościelnego. Oto jak wyglądały przygotowania do sakramentu bierzmowania, opisane przez czytelniczkę bloga stop-dyskryminacji:


Na moich przygotowaniach do bierzmowania (które trwały prawie trzy lata!!!!) animatorzy zrobili wg. mnie okropną i traumatyczną scenkę. W jedną sobotę w miesiącu musieliśmy przez 3 godziny siedzieć w kościele, śpiewać, modlić się itp. W pewną sobotę animatorzy kazali nam wyjść z kościoła. Zapraszali nas z powrotem pojedynczo wejściem od zakrystii. W środku, w niewielkim pomieszczeniu było ciemno i paliły się świece. Trzech animatorów było ubranych w czarne szaty (coś jakby długie suknie) z 
czarnymi kapturami spod których nie było widać twarzy (jak jakaś sekta!). W tle leciała jakaś tam wyjąca panna. Na środku stała na wpół otwarta trumna. Kazali podejść do trumny i mówili "spójrz na truposzkę". A w trumnie było położone lustro i zobaczyłam w nim swoje odbicie... W życiu nie spotkało mnie nic bardziej traumatycznego od tego! Nie mam zielonego pojęcia czemu ten kretyński teatrzyk miał miejsce i czemu miało to służyć, ale było to straszne! Żałuję, że wcześniej nie wiedziałam komu 
mogę o tym powiedzieć, żeby coś z tym zrobił... Wolałabym, aby nigdy więcej czegoś takiego ludziom nie serwowali... To było chore.

Państwo wydaje pieniądze na dziecko w zależności od światopoglądu rodziców.


Państwo polskie wydaje więcej na dzieci katolickich rodziców. Jest to równowartość 2-ch lekcji tygodniowo. Możliwość wyboru w to miejsce etyki jest pozorna, ponieważ:

1. w praktyce te lekcje są nieosiągalne z powodów organizacyjnych (np. etyka jest ale tylko czasie innych obowiązkowych lekcji),
2. w ogóle szkoła nie zatrudnia nauczyciela etyki,
3. etyka jest prowadzona przez katechetę,
4. etyka jest najwyżej raz w tygodniu.

Wyobraźmy sobie, że ktoś funduje nam 2 lekcje tygodniowo przez okres 12 lat szkoły i 4 lata przedszkola, np. języka chińskiego, matematyki lub gry na instrumencie. Robi to wrażenie? Czy to przypadkiem nie jest dyskryminacja?

piątek, 5 października 2012

Chodzić czy nie chodzić na religię?

Po uświadomieniu sobie dekalogu upokorzeń i przykrości, na jakie może być narażone nasze dziecko, zastanówmy się co będzie się działo,  gdy posłuchamy głosów: "Poślij je na religię, co ci szkodzi?" Przy tym samym założeniu, że rodzice są: ateistami, agnostykami, wyznają inne wiary, są niepraktykującymi katolikami.
Podczas religii większość dzieci  z innych niż "wzorowa" katolicka rodzina jest narażona na:

1. strach przed zdekonspirowaniem, że nie chodzą do kościoła (na każdej religii taka informacja może być egzekwowana);
2. dylemat, co wpisać na pierwszej stronie w ćwiczeniach, w miejscu "data chrztu",
3. rozterki, jak ukryć, że rodzice nie przyjmują księdza po kolędzie.

W ten sposób kształtuje się postawę kombinatorstwa, (żeby się nie wydało, może inny kościół, byłem chory, może nie zapyta itd - znowu stres przed innymi, przed narażeniem na śmieszność, a przecież to nie dzieci są "winne" światopoglądu rodziców.
4. poczucie ogromnego dysonansu między tym, co mówi katecheta, a tym co mówi się w domu i na innych lekcjach (dwa sprzeczne światy), z czasem uodpornienie się na te sprzeczności;
5. dla młodszego dziecka nauczyciel jest ogromnym autorytetem, często większym niż rodzice, jeśli on zasugeruje choćby, że niereligijni koledzy nie zasługują na szczęście, to nasza pociecha będzie kolegów gnębić ze zdwojoną siłą.
5. zamknięcie się na inne poglądy, przyjmowanie "na wiarę", posługiwanie się utartymi frazesami bez samodzielnego myślenia, np. "Papież jest moim autorytetem, bo kocha dzieci i pokój."
6. ustawianie się po stronie silniejszego, nietolerancja, dyskryminacja, przemoc.


Efektem długofalowej indoktrynacji jest na przykład postawa dzieci gimnazjalnych (pochodzących z różnych szkół) na pierwszej lekcji religii, o której pisałam w jednym z postów: kpiły z innych dzieci, które oglądają "kłamliwe filmy" o powstaniu Ziemi. Były oburzone, że w ogóle ktoś emituje takie "bzdury". Ksiądz nawet nie musiał wiele mówić, wystarczyło je naprowadzić na "odpowiedni" tor. Rośnie nowe pokolenie.
Ponawiam pytanie: Chodzić czy nie chodzić, Moja córka ma oba te doświadczenia za sobą i nie ma żadnych wątpliwości. "Mamo, wolę siedzieć na zimnym korytarzu, mieć niższą średnią(!) niż stresować się na religii." Ale czasem skarży się na niesprawiedliwość.

*Na podstawie danych z GUS (stan na 2014) o liczbie ochrzczonych oraz kościelnych wskaźników ISKK, dotyczących liczby osób uczęszczających do kościoła można wyliczyć, że zaledwie 27,8% uczęszcza do kościoła a więc sprawa dotyczy 72,2%. Należy od tego odjąć te dzieci, które z religii już zrezygnowały.

czwartek, 4 października 2012

Paleta tortur z jaką spotykają się dzieci, które nie chodzą na religię.

Oto najróżniejsze, i wcale nierzadkie, formy dyskryminacji religijnej w szkole publicznej, na które narażone są dzieci niekatolickich rodziców, którzy nie chcą wysyłać swoich pociech na lekcje religii:

1. Msza święta w środku uroczystości szkolnych.
2. Wszelkie utrudnienia organizacyjne,
w tym:
- wymaganie oświadczeń od niezainteresowanych,
 - wymaganie uzasadnień swojej decyzji.
3. Wypytywanie dziecka o światopogląd rodziców.
3. Przymuszanie do uczestniczenia w lekcji religii.
4. Dyskredytowanie dzieci nieuczestniczących w religii w oczach pozostałych  (podpuszczanie do zadawania zaczepnych pytań, kompromitowania, poniżania, ośmieszania, np. "niektórzy są po ciemnej stronie").
5. Niefrasobliwość dyrekcji a także kuratorium, w sprawie zagospodarowania czasu podczas religii (jeśli już musi być w środku zajęć):
- brak opieki (w szczególności w szkołach podstawowych);
- brak możliwości przebywania na innych lekcjach/ kołach zainteresowań;
- brak możliwości uczestniczenia w lekcji etyki (mimo pisemnego wyrażenia  takiej woli),
- marnowanie czasu.
6. Gazetki i przedstawienia szkolne i wszelkie inne działania podważające moralność osób niereligijnych.
7. Wyjścia klasowe, np. do muzeum przeznaczone tylko dla wierzących (w czasie lekcji).
8. Przekazywanie ważnych informacji dotyczących wszystkich dzieci na ostatniej lekcji religii (np. sprawdzian z całego roku na drugi dzień, strój galowy, pieniądze na wyjście do kina itp.)
9. Konkursy szkolne w których oceniają katecheci.
10. Katecheci uczący również innych przedmiotów, np. etyka, wychowanie do życia w rodzinie.

A słyszałam, że zagraża nam ateizacja szkół.

środa, 3 października 2012

Czarna lista szkół i przedszkoli w Polsce.

Mija już wiele miesięcy od kiedy wysłałam do Pan Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, prośbę o zainteresowanie się sprawą dyskryminacji religijnej w szkole. Wysłałam maila (z zachowaniem wytycznych na stronie internetowej urzędu) zaraz po edycji programu telewizyjnego, w którym Pani Agnieszka zastanawiała się czy zdanie w elementarzu "Ala ma kota." jest krzywdzące dla kogokolwiek Czy utrwala stereotypy? Być może tak.  Jednak próbowałam przekonać Panią, że jest o wiele poważniejszy problem. Niestety, do tej pory czekam na odpowiedź. Uważam, że pełnomocnik ds. równego traktowania mógłby wiele zdziałać w tym zakresie. Choćby szkolenia dla dyrekcji szkół, wdrożenia programów zapobiegających zjawiskom dyskryminacji religijnej, no i koniecznie kontrole i wyciąganie konsekwencji dyscyplinarnych.

Drodzy Rodzice, Dziadkowie, Opiekunowie, Przyjaciele, których problem dyskryminacji religijnej w szkole lub w przedszkolu dotyka lub bulwersuje. Jeśli jesteście świadkami krzywdzenia dzieci z powodów religijnych nie pozostawiajcie spraw własnemu biegowi. Jest nas więcej. Musimy o tym krzyczeć głośno i wspierać się nawzajem. Nie mamy możliwości wyboru szkoły świeckiej (bez krzyży w każdej sali i religii w planie lekcji), choć katolicy mogą wybierać szkoły katolickie - bezpłatne. Musimy walczyć o to, co nam zostało. Uruchamiam adres mailowy, pod którym można przesyłać swoje doświadczenia. Obiecuję, że wysłucham każdego i będę wspierać jak umiem, pomogę zredagować pismo do właściwej instytucji, poinformuję o przysługujących prawach a także doradzę jak chronić własne dziecko przed stresem. Możemy liczyć na wsparcie instytucji.
Czekam na listy:
jagustysia@wp.pl lub
stop-dyskryminacji@wp.pl

Jednocześnie proszę (anonimowo) o nadsyłanie informacji o placówkach szkolnych i przedszkolnych w całej Polsce, w których zaobserwowano ewidentne naruszenia zasady równego traktowania, gdzie Państwa zdaniem, potrzebne byłyby interwencje. Proszę o uzasadnienie swojego wyboru. Proszę w mailu zaznaczyć "czarna lista szkół i przedszkoli" Powstanie w ten sposób lista szkół i przedszkoli najbardziej sklerykalizowanych. Tylko w ten sposób rodzice będą mogli świadomie wybrać szkołę/ przedszkole dla swojej pociechy.

Justyna

niedziela, 30 września 2012

Afera piankowa w gimnazjum salezjańskim.

Nie dziwi mnie, że dzieci bronią swojego nauczyciela. Jednak przeraża ślepa wiara rodziców w księdza-dyrektora. Słyszymy jak wszelkimi sposobami go bronią. Nie widzą, że "król jest nagi". Zastanawiam się kiedy zauważyliby, że granica zaufania jest już przekroczona. Nie umiem  sobie nawet wyobrazić swoich dzieci: zlizujących śmietankę z czyichkolwiek owłosionych kolan. To prawda, że do katolickich szkół wysyłane są dzieci głęboko wierzących. Ale czy może być cokolwiek ważniejszego od bezpieczeństwa i godności własnego dziecka. Tu przychodzi mi na myśl tylko "Stary Testament". Złożyć dziecko w ofierze. Przerażające.

czwartek, 27 września 2012

Dlaczego warto być w zgodzie z własnym sobą.

Było to zaraz po lekcji religii, gdy jeszcze była w salkach katechetycznych. Cała klasa wychodziła z zajęć w świetnym nastroju. W tak świetnym, że niektórym dorastającym chłopakom przyszło do głowy, żeby zrobić krzywdę mało lubianemu koledze. Było to dla niego bardzo upokarzające. Zabrano mu jego rzeczy, zniszczono, popychano, wyszydzano itd. Byłam jedyną osobą, która na to zareagowała. Napiętnowałam ostro grupę chuliganów i przedstawiłam sytuację wychowawczyni na najbliższym spotkaniu. Czekała mnie za to wielka kara. Przez niemal pół roku byłam szykanowana, widziałam swoje nazwisko na murach i słyszałam o sobie okropne piosenki. Nie miałam zbyt wielu sprzymierzeńców w klasie, bo wiele osób przyznających mi słuszność bało się zbliżać. Nawet ofiara, za którą nadstawiłam karku, trzymała się z dystansem. Utworzyła się grupa tzw. nawiedzonych obrońców, niemająca wiele wspólnego z chuliganami - ci siedzieli cicho. W końcu miara się przebrała. Wchodząc do klasy zostałam zaatakowana fizycznie . Wtedy zaczęła się burza, już bez mojego udziału. Chuligani, których napiętnowałam stanęli teraz w mojej obronie. Niedługo potem zostałam przewodniczącą klasy i tak już zostało przez wiele lat. To dziwne, ale wiele rzeczy przypomina mi tę historię z przed lat. A jednak, warto było.

wtorek, 25 września 2012

Jeszcze jedno dobre zakończenie.

Tym razem w przedszkolu - świetna organizacja. Nie było żadnej religii przed zebraniem rodziców. Na pierwszym zebraniu podpisywaliśmy pisemne oświadczenia, że dyrekcja przedszkola nie bierze odpowiedzialności za lekcje dodatkowe organizowane w przedszkolu (w tym religię). I słusznie. Bałam się jak zareaguje mój syn na odłączenie od grupy na pół godziny i  czy będzie miał w tym czasie zapewnioną opiekę. Jest ciągle w stresie, popłakuje i tęskni za rodzicami. Niesłusznie się obawiałam. To bardzo miły moment dla niego, ponieważ dwie ulubione Panie ma tylko dla siebie. Bawi się z nimi i czuje się wyróżniony. Panie powiedziały, że nie ma najmniejszego problemu. Natomiast reszta dzieci (cała grupa 3-latków) jest pod opieką jednej Katechetki (bez przygotowania pedagogicznego!). Słyszałam też podszept pracownika przedszkola: "Bardzo dobrze, że nie chodzi bo to strasznie głupia baba." Wybór należy do rodziców.

poniedziałek, 24 września 2012

Dobre zakończenie.

Bardzo zwięzła pisemna skarga na postępowanie księdza (dot.:przymusowej religii) odniosła skutek. Zostałam zaproszona na rozmowę z dyrekcją i była to miła rozmowa, pełna zrozumienia i niepokoju. Widziałam wyjaśnienia księdza na piśmie. Zapewniono mnie, że szkoła będzie piętnować wszystkie przejawy nietolerancji religijnej. Mam je zgłaszać natychmiast. Zostałam przeproszona przez wychowawcę i dyrektora w imieniu księdza. Pani dyrektor przyznała, że sama nie chodziła na religię, a miała bardzo mądrych rodziców.  Miło było zobaczyć, że znane jest dyrekcji rozporządzenie MEN. Mam nadzieję (i to wyraziłam w obecności Pani dyrektor), że ksiądz osobiście przeprosi moją córkę przy klasie. Ale czy będzie miał odwagę? Zobaczymy. Odzyskałam zaufanie do szkoły. Jest w niej wiele do zrobienia w tym zakresie, m.in w zakresie dostępności etyki (jest na razie niedostępna), ale jest wola. Mam nadzieję, że przetarłam drogę innym rodzicom. Nie bójcie się stawać w obronie praw własnych dzieci.  Sadzę, że w tej szkole już nikt nie zostanie potraktowany jak czarna owca tylko dlatego, że nie chce chodzić na religię. A jedynym kryterium oceny ucznia będą wiedza i kultura osobista. Etyka jest jedna. I jeszcze jedno. W tej szkole krzyż wisi tylko w sali, gdzie jest religia.

Ksiądz złamał konstytucję, wypytując dziecko o przekonania religijne rodziców.

Sytuacja ma miejsce przed pierwszą lekcją religii w obecności klasy.

"- Proszę Księdza, nie chcę chodzić na religię wychowawczyni przysłała mnie, żebym tutaj przeczekała okienko, bo nie mam się gdzie podziać?
- Dlaczego nie chodzisz na religię?
- Jestem ateistką?
- Czy Twoi rodzice też są niewierzący?
- Tak.
- Możesz zostać, nie będę Cię pytał."

Art. 53 Konstytucji RP w sprawie wolności sumienia.
pkt. 7. " Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawniania swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania."

Pkt 1.Kodeksu etycznego nauczyciela.
"Nauczyciel respektuje prawa ucznia jako osoby ludzkiej wyrażone w konwencji Praw Dziecka i innych aktach obowiązujących w RP (...) w szczególności chroni i respektuje prawa ucznia i jego rodziców do kierowania się własnym systemem wartości, dokonywania własnych wyborów oraz prawo do intymności."

sobota, 15 września 2012

Żeby oddać sprawiedliwość.

Był jeden Katecheta w szkole podstawowej. Kiedyś spytał moją córkę,
- Czy czekasz do mnie na religię?
- Nie. - odpowiedziała,
- Szkoda - uśmiechnął się.
Nie pytał: dlaczego, czy ochrzczona, czy rodzice wierzą, nie oceniał.
Sama poszła do niego, aby pozwolił jej przeczekać okienko. Nie miał nic przeciwko, żeby sobie coś rysowała. Darzył ją szacunkiem tak, jak każdego innego ucznia. Czasem zapytał o coś niezwiązanego z przedmiotem. Córka była pod wrażeniem jego kultury, choć wciąż chciała być tylko słuchaczem. Żartowaliśmy, że jest najbardziej świeckim nauczycielem w tej szkole. Po roku czasu został zwolniony. Widać Kościół nie potrzebuje takich ludzi. Wróciła Katechetka, która miała zupełnie inny styl. Kolejno uciekały dzieci z religii. Nawet te bardzo praktykujących rodziców. Jednak Pani była ulubienicą dyrekcji, a ta przydzielała jej coraz więcej zadań w szkole.

poniedziałek, 10 września 2012

Skąd się wziął wymóg oświadczenia rezygnacji z religii?

Zgłosiłam problem przymusowej religii na zebraniu w szkole. Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam odpowiedź w-ce dyr., że ksiądz postąpił właściwie, ponieważ nie miał pisemnej rezygnacji z lekcji religii. Z tego wynika, że wszystkie dzieci z automatu są zapisywane na religię. Trudno powiedzieć co trzeba spełnić, żeby temu zapobiec. Oświadczenie nie zostało w żaden sposób określone więc nie wiem co miałoby się w nim znaleźć.

Dlaczego ja nie mogę księdza zapisać na milion absurdalnych kursów. Jeśli nie chce chodzić - niech się wypisuje.

sobota, 8 września 2012

Ksiądz zmusił ateistkę do pozostania na religii po lekcjach.

A miało być tak pięknie... Nowa szkoła, wzbudzający szacunek dyrektor, piękna misja o rozwijaniu zainteresowań i dążeniu do poznania świata, żadnej mszy na początek roku szkolnego, nawet księdza ani katechety. Niestety w planie lekcji okazało się że religia jest raz w środku raz - na ostatniej lekcji, czyli jak zwykle. Córka była zmuszona iść do księdza i powiedzieć, że nie chce chodzić na religię tylko czasem chce przeczekać czas gdy ma okienko, bo tak nakazała wychowawczyni. Ksiądz się zgodził ale musiała odpowiedzieć dlaczego nie chce chodzić na religię i czy wierzący są rodzice. Odpowiedziała, że jest ateistką i rodzice też.
Wczoraj (w piątek), kiedy córka chciała po lekcjach iść do domu przyszedł już ksiądz i... nie wypuścił jej do domu. Zażądał ZWOLNIENIA od wychowawcy. Zagroził konsekwencjami. Wychowawcy nie było. Córka obawiając się, że będzie uznana za wagarowicza - została. Byłyśmy umówione, więc czekałam godzinę pod szkołą nie wiedząc co się dzieję.

A poza tym, to strasznie przykre dowiedzieć się w pierwszym tygodniu nowej szkoły, że jest się po "ciemnej stronie". To takie odebranie dziecku twarzy.  I to na lekcji, na której się jest nie z własnej nieprzymuszonej woli.

wtorek, 3 lipca 2012

Dla niewierzących nie ma miejsc.

Córka chciała kontynuować edukację w gimnazjum razem ze swoją klasą. Gimnazjum jest w tym samym budynku co podstawówka. Prawie cała klasa zostaje. Fajnie byłoby dalej uczyć się razem. Złożyłam więc dokumenty właściwie będąc pewna, że zostanie przyjęta (mimo, że od tego roku nie jest to już nasze obwodowe gimnazjum).

I miejsce w ogólnopolskim konkursie artystycznym i liczne wyróżnienia,
Aktywna działalność w samorządzie szkolnym,
I miejsce w gminnym turnieju polonistycznym,
Wpis do Złotej Księgi Szkoły,
Średnia 5,8

Pani Dyrektor Gimnazjum z krzyżem na szyi oświadczyła: "nie ma miejsc!"
czyżby to za mało? No tak przecież nie chodzi na religię a ja wciąż dopominam się swoich praw. Po co im kłopot. Może i lepiej poszukać mniej klerykalnej szkoły. Tylko dlaczego to my mamy wciąż uciekać i która szkoła jest mniej klerykalna.


poniedziałek, 2 lipca 2012

A jednak istnieją Dobre Duchy.

Pierwszy Dobry Duch był od początku, już od pierwszej klasy. Na przekór dyrekcji promował "czarną owcę" na wszystkie możliwości. Za osiągnięcia naukowe (a było ich sporo), wysoką kulturę osobistą, nie zwracając uwagi na światopogląd. Dzięki niemu,  córka została wpisana do Złotej Księgi Szkoły. Tylko kilkoro dzieci otrzymało takie wyróżnienie. Dyrektorka zrobiła to niechętnie - ale nie miała wyboru. Inni nauczyciele poparli Dobrego Ducha.  W czasie uroczystego wpisu wymieniała zasługi każdego z dzieci - oprócz mojego. "Za celujące wyniki w nauce" - skwitowała.  Żadnych więcej sukcesów, żadnych listów pochwalnych dla rodziców. Przecież tyle  przez nich kłopotu.

Pojawił się też drugi Dobry Duch, który zgłosił córkę do fundacji przyznającej stypendia dla dzieci szczególnie uzdolnionych. Dzięki nim córka uwierzyła w swoją wartość.

czwartek, 28 czerwca 2012

Komunia Św. - najważniejszy element edukacji szkoły podstawowej.

Dziś było pożegnanie klas 6-tych, przygotowane przez klasy 5-te. Dzieci wraz z nauczycielami podsumowały najważniejsze szkolne wydarzenia w minionych latach. W drugiej klasie przerabiało się KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ. Dzieci wystąpiły w strojach komunijnych.

wtorek, 5 czerwca 2012

Nie wszyscy mają prawo do świąt.

Pierwszym zwiastunem zbliżających się jakichkolwiek świąt są pytania rówieśników typu: "Czy obchodzisz święta?" albo odważniejszych "Jakim prawem obchodzisz święta?". Zwykle jest to zaraz po lekcji religii, na której katecheta pogardliwie wyraża się o takich, co: śmią jeść rodzinny posiłek przy wspólnym stole, przyjmować prezenty, ubierać choinki, dekorować dom albo malować jajka bez uprzedniego umartwienia się w kościele. "Niektórzy - mówi pani - biorą sobie tylko to, co najlepsze".

Czyżby spowiedź św, nabożeństwo, droga krzyżowa, roraty itp. to było to najgorsze?

Za każdym razem odwołujemy się do pogańskich tradycji, które zostały zagarnięte przez Kościół. Niestety bezskutecznie.

wtorek, 29 maja 2012

"Przy wyjściu ze szkoły jest krzesełko."

Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem MENiS z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, zapewnienie bezpiecznych warunków pobytu w szkole należy przede wszystkim do dyrektora szkoły, a także nauczycieli.

Lekcje religii niemal zawsze są w środku zajęć, na dodatek w takich godzinach, kiedy nie ma żadnych dodatkowych zajęć. Co ma zrobić dziecko? Jeśli starsze - to pół biedy, ale młodsze? Świetlica zazwyczaj jeszcze nieczynna, biblioteka akurat też. Na podwórku dziecko dostaje reprymendę, że wychodzi SAMO bez opieki(?!). A co, gdyby zdarzył się wypadek albo po prostu wyszłoby ze szkoły? Zwracam się do dyrekcji z propozycją aby dołączyło do innej klasy, np. na angielski lub informatykę. Odpowiedź: "Nie ma takiej możliwości, ponieważ żaden nauczyciel nie weźmie odpowiedzialności (?!) za dodatkowego ucznia". Pani Dyrektor zapewnia, że w każdym następnym semestrze religia będzie nadal w środku lekcji, bo planu nie da się inaczej ułożyć. Pozostaje wskazane przez dyrektora krzesełko. Dwa razy w tygodniu po godzinie.

A kto weźmie odpowiedzialność za moje dziecko?
Zwracam się z pytaniem do kuratorium, które mi odpisuje, że owszem stoi na straży prawa ale w tej sprawie nie widzi żadnych uchybień.
Kto więc weźmie odpowiedzialność za moje dziecko podczas lekcji szkolnych? Na straży czyjego prawa stoi kuratorium?

poniedziałek, 28 maja 2012

"Dzieci z rodzin niewierzących przedwcześnie podejmują współżycie seksualne". (?!)


Oto fragment z klasowej tablicy korkowej, umieszczonej na korytarzu Szkoły Podstawowej pod klasami 1-3, pt.: PRAWA DZIECKA. Poniższy tekst był zakreślony. Udało mi się odszukać ten fragment na portalu katolickim adonai.

KAŻDE DZIECKO MA PRAWO DO WYCHOWANIA RELIGIJNEGO


Aby zapewnić dziecku Prawo do Wychowania Religijnego, rządy powinny respektować wolność rodziny do praktyk religijnych. Rodziny, które są religijne, lepiej chronią swoje dzieci fizycznie i psychicznie, w porównaniu z rodzinami, które wiarę odrzucają. Dla przykładu wyniki badań różnych stylów życia rodziców, jakie ogłoszono w American Sociological Review wykazały, że rodziny konserwatywnych protestantów są bardziej odpowiedzialne, niż rodziny niereligijne. Jest także prawdą, że rodzice ci bardziej skłonni są okazywać dzieciom miłość i przywiązanie. Silna wiara chroni ponadto przed zachowaniami niszczącymi, np. przedwczesnym podejmowaniem współżycia. Mówiąc wprost - dzieci dobrze rozwijają się w rodzinach, które na co dzień praktykują swoją wiarę i uznają autorytet Boga.


niedziela, 27 maja 2012

"Bo nie chodził na religię"

To był czas przedświąteczny. Przedstawienie organizowane przez najmłodszych, pod kierunkiem Pani Katechetki. Pokaz dla całej szkoły i dyrektora (Szkoda, że nie zaprosili rodziców). Udział brało też moje dziecko. Oprócz oprawy muzycznej nie miało o niczym pojęcia.  Przedstawienie opowiadało o chłopcu, który był chuliganem: dokuczał dziewczynkom, bił się z chłopakami itp. i ...  nie chodził na religię. To było jak refren: " Bo nie chodził na religię ( tu wytykanie palcami! )".  Wszyscy się śmiali.

Moje dziecko chciało zapaść się pod ziemię, a Pani Dyrektor radośnie klaskała w dłonie. Nikt z nas nie chciałby być w takiej sytuacji a co dopiero dziecko. Czy w demokracji większość ma prawo do poniżania mniejszości?


środa, 23 maja 2012

Domniemanie uczestniczenia w lekcji religii.

Stosownie do treści rozporządzenia ministra edukacji narodowej z dnia 24 kwietnia 1992 (Dz. U. Nr 36, poz. 155, z poźn. zm.) w publicznych przedszkolach i szkołach organizuje się, w ramach planu zajęć przedszkolnych, naukę religii na życzenie rodziców (opiekunów prawnych).

Tak naprawdę rodzice są informowani o konieczności WYPISANIA z religii. Zatem dyrektor bezpodstawnie wymaga pisemnej  "zgody na nieuczestniczenie w religii". Ta zgoda była również wymagana w przypadku wprowadzenia przedmiotu wychowania do życia w rodzinie. Przedmiot jest prowadzony przez katechetę czyli 3-cia religia. Moja niezgoda spowodowała niezadowolenie dyrekcji. Dziecko, mimo oświadczenia musiało się długo tłumaczyć, dlaczego nie chce chodzić na taką lekcję. - Z tego samego powodu, co nie chce chodzić na lekcję etyki nazywanej "zemstą katechety". W naszej szkole nie ma etyki. Nie wnioskujemy o nią, ponieważ jesteśmy pewni, że będzie prowadzona przez katechetę.


poniedziałek, 21 maja 2012

Wychowawczyni nagradza za wiarę.

Jest czas Komunii św. w Kościele katolickim. Z tej okazji na lekcji nauczania zintegrowanego wychowawczyni  rozdaje wszystkim pięknie wypisane kartki z życzeniami. Wszystkim - oprócz jednego chłopca. Sympatyczny gest czy nietakt? Jestem pewna, że w tym wypadku przesympatyczna skądinąd nauczycielka po prostu nie zdawała sobie sprawy, że kogoś skrzywdziła. Wystarczyłoby pójść do kościoła i tam dzieciom rozdać upominki.

Kto nieobecny na religii, ten sam jest sobie winien.

Bardzo często zdarza się, że ważne informacje dotyczące wszystkich są przekazywane właśnie na lekcji religii.

pierwsza sytuacja: Pani dyrektor wchodzi na religię i ogłasza, że następnego dnia jest sprawdzian - diagnoza i należy się ubrać na galowo. Nie prosi o przekazanie pozostałym. Następnego dnia dziecko ubrane "normalnie" dostaje ustną reprymendę.

druga sytuacja: Szkoła dostaje dodatkowe pieniądze z funduszy europejskich na wyjście do kina. Jest ograniczona ilość miejsc, więc kto pierwszy przyniesie zgodę od rodziców ten pojedzie do kina. Informacja zostaje przekazana na religii na ostatniej lekcji (to niecodzienny przypadek). Następnego dnia lista jest pełna. Dzwonię do sekretariatu i proponuję, że zapłacę za bilet, żeby dziecko mogło dołączyć do klasy. Odpowiedź sekretarki: "Nie ma miejsc w autokarze".

niedziela, 20 maja 2012

Dlaczego posłanie 3 latka na religię to wielkie ryzyko?

Umysł 3-latka jest jak gąbka: chłonie wszystko ale niewiele z tego rozumie.  Nie ma nic lepszego od przedszkola w tym wieku. Grupa rówieśników i przeszkolony personel przygotowany do pracy z takimi maluchami wpływają bardzo korzystnie i pomagają w wychowaniu.
Trzeba jednak pamiętać, że bardzo łatwo w tym wieku dziecko przestraszyć. Zapisując na religię w przedszkolu powierzamy je komuś regularnie 2razy w tygodni, bez jakiejkolwiek kontroli. Dyrektor placówki nie ma wpływu na wybór katechety i też ma bardzo ograniczoną możliwość ewentualnej interwencji. Katecheta ma za zadanie wprowadzić dziecko w świat religii. Świat niezrozumiały dla dorosłych, pełen symboli, przenośni. Dziecko rozumie konkretami aż do 11 roku życia. Jeśli ktoś powie, że Bóg jest w 3 osobach to wyobrazi sobie stwora z 3-ma głowami.

Jak zachowuje się przerażony i wrażliwy 3-latek? To mogę dokładnie opowiedzieć, bo przeżyłam taki koszmar i trwał on około pół roku. Do dziś nie wiem czym dokładnie był on spowodowany ale wiem, że religia może być takim bodźcem. Niepotrzebnym.

Najpierw nie śpi w nocy, patrzy na ręce i szuka stworów na rękach. Szuka na pościeli. Zmieniam pościel na białą, żeby nie było żadnych skojarzeń, przestaje korzystać z łazienki, załatwia się w już dawno zapomnianym nocniku na środku pokoju. Tam też je myjemy - w misce. Nie mogę włączać pralki. Ten dźwięk przeraża. Nie wychodzi na za próg domu, wszystkie latające stwory są źródłem stresu. Udaję się po poradę, czy dziecko jest zdrowe psychicznie. Psycholog zaleca jak najmniej bodźców. Religia - wykluczone.

Zastanówcie się rodzice, co robicie ufając bezgranicznie osobom duchownym, katechetom, których nie znacie. Nie twierdzę, że to są źli ludzie, w najlepszej wierze mogą zrobić krzywdę waszemu dziecku. Nie da się mówić o Bogu w sposób zrozumiały dla takiego malucha. Te lęki są odwracalne ale wymagają profesjonalnej pomocy i długotrwałego terapeutycznego działania całej rodziny, a poza tym nikomu tego nie życzę.

Dlaczego Kościół nie ma w ogóle zaufania do rodziców. Chce za nich decydować kiedy i w jaki sposób wprowadzać elementy religijne do życia młodego człowieka. A co z ateistami i innowiercami czy oni muszą czuć się jak intruzi w tym kraju?

sobota, 19 maja 2012

Rodzic pod presją

Miałam okazję rozmawiać kilka dni temu z dyrektorem jednego z niepublicznych przedszkoli. Wszystko było w porządku aż do momentu, gdy zapytałam co stanie się z moim dzieckiem w czasie religii.

- Ma Pani prawo nie zapisać 3-latka na religię ale... DLACZEGO?...
- Jest za małe, nie chcę go niczym przestraszyć. W tym wieku nawet niechcący można wyrządzić dziecku wielką krzywdę;
- Każdy może zrobić krzywdę Pani dziecku, nawet sąsiadka;
- Sąsiadkę znam, siostry zakonnej- nie.
- Tu przychodzi siostra 2 razy w tygodniu, jeździ z nami na wycieczki i zieloną tygodniową szkołę, nawet Świadkowie Jehowy chodzą u nas do kościółka. Siostra mówi dzieciom co jest dobre a co złe,
- Nie mam zaufania do osoby bez przygotowania pedagogicznego, nie chcę indoktrynować dziecka.
- Będzie odłączone od grupy z Pomocą. Na pewno będzie się czuło źle, ale my nie mamy na to wpływu. Proszę się zastanowić czy to nie dziecko powinno podjąć decyzje. Pani ma chyba jakieś złe doświadczenia.
- Tak mam.

Jest jeszcze gorzej niż kilka lat temu. Już dla 3-latków wprowadza się niemal obowiązkowo religię. Rodziców wpędza się w poczucie winy, że przez nich dziecko będzie oddzielone od grupy. To jest wielka presja.

Kilka lat temu moje dziecko zostało 2-krotnie zaprowadzone na religię, bez mojej zgody. Gdy zainterweniowałam, następny raz w czasie lekcji religii pozostało samo w sali i ... płakało. Po rozmowie z dyrekcją sytuacja się na szczęście zmieniła, ale nie jestem przekonana czy wychowawczyni rozumiała dlaczego popełniła błąd. Po kilku latach awansowała (!)


piątek, 18 maja 2012

Klasowe wyjście tylko dla katolików.

Z dnia wczorajszego:
Pani od religii (a także od wychowania do życia w rodzinie) stanęła na korytarzu i wychodzące z klasy dzieci wskazywała palcem mówiąc tajemniczo do każdego: "pamiętaj zgoda od rodziców, ... (tu przerwa bo szło dziecko nie chodzące na religię - moje)..., zgoda, zgoda". Dzieci tłumaczą: Idziemy na wycieczkę do muzeum. To organizuje pani od religii z panią od historii. Komu nie byłoby przykro.
Dziś było wyjście. Nawet nie wiemy dokąd. I znowu czarna owca. Przygnębiona, została w szkole czekając na następne lekcje. Założę się, że będą z tego pisać sprawozdanie na historii. To jest właśnie sgregacja.