- Czy czekasz do mnie na religię?
- Nie. - odpowiedziała,
- Szkoda - uśmiechnął się.
Nie pytał: dlaczego, czy ochrzczona, czy rodzice wierzą, nie oceniał.
Sama poszła do niego, aby pozwolił jej przeczekać okienko. Nie miał nic przeciwko, żeby sobie coś rysowała. Darzył ją szacunkiem tak, jak każdego innego ucznia. Czasem zapytał o coś niezwiązanego z przedmiotem. Córka była pod wrażeniem jego kultury, choć wciąż chciała być tylko słuchaczem. Żartowaliśmy, że jest najbardziej świeckim nauczycielem w tej szkole. Po roku czasu został zwolniony. Widać Kościół nie potrzebuje takich ludzi. Wróciła Katechetka, która miała zupełnie inny styl. Kolejno uciekały dzieci z religii. Nawet te bardzo praktykujących rodziców. Jednak Pani była ulubienicą dyrekcji, a ta przydzielała jej coraz więcej zadań w szkole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz