Państwo polskie wydaje więcej na dzieci katolickich rodziców. Jest to równowartość 2-ch lekcji tygodniowo. Możliwość wyboru w to miejsce etyki jest pozorna, ponieważ:
1. w praktyce te lekcje są nieosiągalne z powodów organizacyjnych (np. etyka jest ale tylko czasie innych obowiązkowych lekcji),
2. w ogóle szkoła nie zatrudnia nauczyciela etyki,
3. etyka jest prowadzona przez katechetę,
4. etyka jest najwyżej raz w tygodniu.
Wyobraźmy sobie, że ktoś funduje nam 2 lekcje tygodniowo przez okres 12 lat szkoły i 4 lata przedszkola, np. języka chińskiego, matematyki lub gry na instrumencie. Robi to wrażenie? Czy to przypadkiem nie jest dyskryminacja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz