...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

niedziela, 2 grudnia 2012

"Przybiłam tylko gwóźdź" - wspomnienie nauczyciela

Poniżej przytaczam fragment listu nauczyciela. Szkoda, że w sprawie krzyży w klasach już nikt nie pyta o zdanie samych uczniów.

Przypominam sobie czas ponownego wprowadzenia religii do szkół. Byłam wówczas wychowawczynią V klasy S.P. Uczęszczał do niej jeden niewierzący uczeń. Któregoś dnia moi chłopcy (ministranci) przynieśli do szkoły pęk krzyżyków od proboszcza z poleceniem rozwieszenia w klasach.
     Zebrałam swoich wychowanków i przypomniałam im nasze rozmowy o demokracji, tolerancji, obronie słabszych. Wiedziałam, że stawiam przed nimi bardzo trudne zadanie. Mieli przegłosować sprawę krzyża w klasie. Potem wbiłam gwóźdź w ścianę i zostawiłam ich samych. Chyba nigdy nie byłam z nich taka dumna, jak wówczas, gdy oświadczyli: "Krzyż będziemy wywieszać tylko na lekcjach religii". Była to jedyna w szkole sala lekcyjna bez krzyża. Trwała do zmiany dyrektora.
     Kilka lat później jakiś gorliwiec solidnie i na stałe przymocował krzyż na ścianie. Widziałam zawód w oczach dzieci. "To jest dyskryminacja" - przyznaliśmy wspólnie. Nowa dyrektorka przyznała w tajemnicy, że największą rolę w jej awansie odegrała opinia proboszcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz