...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Gender czy danger? Może ktoś pomylił słowa?

Gender to po angielsku "płeć", danger to niebezpieczeństwo.
Komuś się to pomieszało?

Kiedyś spotkałam pewną mamę, wyglądającą na rozsądną kobietę, której córeczka bawiła się lalką (z tych zakazanych przez Kościół). W pewnym momencie ktoś zażartował z powodu  zabawki, ale mama się uśmiechnęła i powiedziała coś w rodzaju:
- Oj, tam wymyślają, ... ale to gender no to już przegięcie.
Gdy doszłyśmy do sedna sprawy okazało się, że mama nie miała pojęcia, co się kryję pod tym pojęciem. Na samo słowo cierpła jej skóra a skojarzenia z masturbacją niemowląt nasuwały jej się same. (Oj nie same, bo wielki w tym udział miały bujne fantazje księdza Oko, o których już nie raz pisałam). Pod koniec rozmowy mama z niedowierzaniem zapytała:
- To tylko o to chodzi?

Zanim przyjdzie nam kolejny raz tłumaczyć, co to naprawdę jest przeczytajmy u źródła. Cieszę się, że taka inicjatywa powstała, to z pewnością pomoże w budowaniu normalności w polskich szkołach i przedszkolach, bo o równe prawa nam wszystkim chodzi.

Autorki projektu "Równościowe Przedszkole" przekonują:

"Naszym celem jest przekonanie nauczycielek, które z kolei będą potrafiły przekonać dzieci , że bez względu na to, czy urodziły się dziewczynką czy chłopcem, mają w życiu takie same możliwości i szanse. Chcemy, by dzieci w przedszkolu mogły mieć takie możliwości i wolność, jak dzieci z poniższego wierszyka:


Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie.


Czy jestem dziewczynką, czy jestem chłopakiem, mogę być pilotką, mogę być strażakiem

Czy jestem chłopakiem czy jestem dziewczynką, bawię się lalkami i olbrzymią piłką.
 
Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie!"



No cóż, Kościół i tak wie lepiej, co jest dla nas  zagrożeniem. Równe prawa to straszny grzech. Kobiety do kuchni,  mężczyźni - do polityki. Zachciało się babom równych praw.


piątek, 27 grudnia 2013

Czy pamiętacie jeszcze normalne wycieczki klasowe?

Kiedyś o świeckich wycieczkach klasowych będziemy czytać w książkach. Zanikają.
 
Kiedyś były klasowe wycieczki, np. w góry. Integrowały całą klasę bez względu na status majątkowy, pochodzenie. Nic dziwnego, że przyjaźnie zawiązywane w szkołach przetrwały wiele lat. Na tych wypadach wszyscy byliśmy po prostu turystami. Różniliśmy się może kondycją ale wszyscy uczyliśmy się kultury na szlakach, ekologii, bezpieczeństwa, szacunku do przyrody i do siebie. Taka komunistyczna paplanina. Teraz mamy inne czasy. Zamiast wycieczek klasowych są szkolne pielgrzymki. To już trzecia w ciągu dwóch lat. Każdej "wycieczce" towarzyszy  ksiądz (ten sam, co organicznie nie znosi ateistów). Pierwsza wycieczka  zmierzała w stronę Wadowic, druga była niby neutralna, tylko, że noclegi były w zimnym pomieszczeniu magazynowym ... na plebani. Trzecia wreszcie oficjalnie się nazywa PIELGRZYMKĄ i wiedzie prosto do Papieża. No cóż, skoro mamy religie w szkołach to i szkolne wycieczki zostały zagospodarowane. Co jeszcze oddamy walkowerem?

czwartek, 19 grudnia 2013

Rodzice próbują ratować ukochane przedszkole z rąk likwidatora.

Absurdów nam nie brakuje. Bardzo dobre przedszkole we Wrocławiu jest właśnie w fazie likwidacji. To zupełnie niezrozumiała decyzja, która wyniknęła z konfliktu jaki powstał między Politechniką a Urzędem Miasta. Rodzice robią co mogą, ale to może nie wystarczyć. Większość z rodziców to albo pracownicy albo absolwenci Politechniki, a to ona jest właścicielem budynku. Zajęcia, opieka, domowe posiłki, wycieczki, lekcje integracyjne dla rodziców są na bardzo wysokim poziomie. Religia w tym przedszkolu jest  raz w tygodniu i w tym czasie wychowawczyni sama zajmuje się grupką (!) dzieci, które w katechezie nie uczestniczą. Tutaj  dzieci nie odczuwają dyskomfortu odłączenia od grupy.  
 
Czy urzędnicy są dla ludzi, czy ludzie dla urzędników okaże się niebawem. W kontekście wielkich wydatków na fontanny, stadion, kluby piłkarskie wydatek na wykup świeżo wyremontowanego przez siebie budynku od Politechniki wydaje się błahostką. W tym roku rekordowo drogie wrocławskie oświetlenie świąteczne (na tle innych miast, np. Warszawy) nabierze zupełnie innego znaczenia.



https://www.facebook.com/obroncyprzedszkola48

Polubcie choć tę stronę, żeby wesprzeć rodziców. Będziemy za nich trzymać kciuki.

wtorek, 10 grudnia 2013

Witamy Kuratora Oświaty na naszych stronach.

Bardzo się cieszę, że Kuratorium w Rzeszowie przeczytało mój blog i zainteresowało się sprawą gimnazjalisty. Witamy na naszych stronach, myślę, że będzie okazja do zadawania pytań. Wciąż dla nas, rodziców, niejasne są kompetencje kuratoriów w zakresie pomocy dzieciom dyskryminowanym religijnie.
 
treść maila na adres stop-dyskryminacji:
 
W związku z listem "15 latka" chodzącego do "3 klasy gimnazjum na podkarpaciu", proszę o przesłanie informacji, którego gimnazjum dotyczy list zamieszczony na Pani blogu w poniedziałek 18 listopada br.

 
Rafał Górka
Kuratorium Oświaty
w Rzeszowie
 
 
Szanowny Panie!
Sprawa jest delikatna. Przyrzekłam dziecku dyskrecję i nie chcę zawiść jego zaufania. Właśnie dlatego podałam tylko województwo. Chłopiec żyje w małej  społeczności, jest w ostatniej klasie gimnazjum i obawia się niechęci pedagogów, którym "sprawia kłopot". Muszę to uszanować, tym bardziej, że  jest w niebezpiecznym wieku (to czas dojrzewania). Myślę, że Kuratorium ma obowiązek i narzędzia, by sprawdzić, co dzieje się w szkołach z uczniami niechodzącymi na religię (podczas trwania tej lekcji). Przydałaby się również rozmowa z przyjaznym psychologiem, koniecznie z zewnątrz i to nie na temat przyczyn porzucenia wiary, bo i takie sygnały do mnie docierają. Ta historia nie jest jednostkowa, co wiem z listów i własnego doświadczenia.
Doceniam jednak Pańskie zainteresowanie i liczę, że sprawa, tylko ze względu na anonimowość dziecka, nie zostanie odłożona a/a.
 
z poważaniem
Justyna
 
 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Szatan z szóstką z religii.

Istnieją "Zasady oceniania osiągnięć edukacyjnych z religii rzymskokatolickiej w szkołach". Opracowała je Komisja Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski w sierpniu 2008 roku. Celem tych zasad miało być ukrócenie zwyczajów katechetów, którzy stawiali  ocenę za praktyki religijne a nie za wiedzę ucznia. Wg nich katecheta nie ma prawa nawet zapytać ucznia, czy w niedzielę uczestniczył na Mszy św. „Jeśli katecheta w szkole sprawdza, czy uczeń zna modlitwę Ojcze nasz, to ma do tego prawo. Natomiast gdyby sprawdzał, czy ów uczeń mówi tę modlitwę w codziennym pacierzu, to przekroczyłby zasady oceny” - wyjaśniał Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego Episkopatu Polski, w wywiadzie opublikowanym przez jedną z gazet.
Nie muszę dodawać, że zasada oceny za wiedzę a nie aktywność religijną spotkała się ze sprzeciwem wewnątrzkościelnym i uważana jest za przyczynę pojawienia się generacji "szatanów z szóstkami z religii" - jak się wyraził ks. Tadeusz Miłek, autor artykułu "Dla kogo piątka z religii?" w Przewodniku Katolickim. Następnie dodaje: Trzeba rzeczywiście zastanowić się, czy nie wychowujemy ateistów, ale bardziej wykształconych, którzy będą dotkliwiej atakować Kościół.
http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/wiara_i_kosciol/dla_kogo_piatka_z.html

A oto inne zalecenia:

Przez katechezę należy przekazywać nie swoją własną naukę, albo jakiegoś innego mistrza, lecz naukę Jezusa Chrystusa,(...)(CT 6);
 ***
Każdy katecheta musi troszczyć się usilnie, aby poprzez swoje nauczanie i swój sposób życia przekazywać naukę i życie Chrystusa. Niech nie zatrzymuje na sobie samym, na swoich osobistych poglądach i własnych postawach myślowych ,(...) a zwłaszcza niech nie wpaja innym swych własnych opinii i zapatrywać w taki sposób, jak gdyby wyrażały naukę Chrystusa i świadectwo Jego życia (CT 6);
 ***
nauczanie powinno dotyczyć tego, co podstawowe i najważniejsze, nie poruszając żadnych kwestii spornych i nie stając się teologicznym poszukiwaniem albo naukowym wykładem; 
(http://www.diecezja.swidnica.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=519&Itemid=154 )
***
Drodzy Rodzice, sami oceńcie jak przestrzegane są zasady Katolickiego Episkopatu Polski.
Gdyby powyższe były stosowane, nie mielibyśmy dyskryminacji religijnej w szkołach i przedszkolach, nie byłoby tylu ludzi lawinowo odchodzących od Kościoła, bo to są tylko słowa, może piękne, ale słowa i trudno się na nie kolejny raz nabrać.

czwartek, 5 grudnia 2013

Pozorny wybór.

Presja społeczna do zapisywania dzieci na religie jest ogromna - zauważa jedna z mam, Joanna, która zetknęła się z tym zjawiskiem we własnym przedszkolu. Wielu rodziców, którzy z początku wyraźnie sugerowali, aby kwestie religijne zostawiać w domu,  ostatecznie zapisało swoje dzieci na religię. Tym sposobem zostało tylko jedno dziecko -  autorki listu. Po rozmowach z przedszkolankami, przekonującymi zatroskana mamę, że nic złego się nie wydarzy, że  katechetka jest otwarta, mama podjęła decyzję. Decyzja była tym trudniejsza, że dziecko bardzo chciało chodzić na religię. Bało się oddzielenia od swojej grupy.
 
Nie mam nic przeciwko śpiewaniu kolęd - pisze Joasia- (...) traktuję je jako religijny, piękny element kultury ludowej, ale z wizją stworzenia świata już jest konfrontacja – moja wizja naukowa contra wersja katechety. Okazało się, że córka błyskawicznie to przyjmuje, chłonie, a to wszystko jest dla niej bardzo atrakcyjne. Z lubością wypowiada formułkę „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” (żegnając się przy tym jak do „w imię Ojca i Syna i Ducha…” ). Dziś zapytała mnie czy może się w nocy pomodlić. Po prostu gąbka. W sumie czego się spodziewałam? Czy wykazałam się naiwnością, czy za wszelką cenę powinnam się przeciwstawić i zabronić jej tych lekcji, czy może dramatyzuję zapominając o wrodzonej ciekawości dzieci i nie doceniając swojego wpływu i mądrości mojego dziecka? Boję się, że wsiąknie w to przez samą chęć przynależności do grupy, choć ta z największą siłą pojawi się dopiero za jakiś czas.
 
 
Jak postąpilibyście na miejscu Joanny? Jak oceniacie pozostałych rodziców, którzy mocni w słowach nie mają odwagi postępować zgodnie ze swoim sumieniem?