...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

wtorek, 29 maja 2012

"Przy wyjściu ze szkoły jest krzesełko."

Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem MENiS z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, zapewnienie bezpiecznych warunków pobytu w szkole należy przede wszystkim do dyrektora szkoły, a także nauczycieli.

Lekcje religii niemal zawsze są w środku zajęć, na dodatek w takich godzinach, kiedy nie ma żadnych dodatkowych zajęć. Co ma zrobić dziecko? Jeśli starsze - to pół biedy, ale młodsze? Świetlica zazwyczaj jeszcze nieczynna, biblioteka akurat też. Na podwórku dziecko dostaje reprymendę, że wychodzi SAMO bez opieki(?!). A co, gdyby zdarzył się wypadek albo po prostu wyszłoby ze szkoły? Zwracam się do dyrekcji z propozycją aby dołączyło do innej klasy, np. na angielski lub informatykę. Odpowiedź: "Nie ma takiej możliwości, ponieważ żaden nauczyciel nie weźmie odpowiedzialności (?!) za dodatkowego ucznia". Pani Dyrektor zapewnia, że w każdym następnym semestrze religia będzie nadal w środku lekcji, bo planu nie da się inaczej ułożyć. Pozostaje wskazane przez dyrektora krzesełko. Dwa razy w tygodniu po godzinie.

A kto weźmie odpowiedzialność za moje dziecko?
Zwracam się z pytaniem do kuratorium, które mi odpisuje, że owszem stoi na straży prawa ale w tej sprawie nie widzi żadnych uchybień.
Kto więc weźmie odpowiedzialność za moje dziecko podczas lekcji szkolnych? Na straży czyjego prawa stoi kuratorium?

poniedziałek, 28 maja 2012

"Dzieci z rodzin niewierzących przedwcześnie podejmują współżycie seksualne". (?!)


Oto fragment z klasowej tablicy korkowej, umieszczonej na korytarzu Szkoły Podstawowej pod klasami 1-3, pt.: PRAWA DZIECKA. Poniższy tekst był zakreślony. Udało mi się odszukać ten fragment na portalu katolickim adonai.

KAŻDE DZIECKO MA PRAWO DO WYCHOWANIA RELIGIJNEGO


Aby zapewnić dziecku Prawo do Wychowania Religijnego, rządy powinny respektować wolność rodziny do praktyk religijnych. Rodziny, które są religijne, lepiej chronią swoje dzieci fizycznie i psychicznie, w porównaniu z rodzinami, które wiarę odrzucają. Dla przykładu wyniki badań różnych stylów życia rodziców, jakie ogłoszono w American Sociological Review wykazały, że rodziny konserwatywnych protestantów są bardziej odpowiedzialne, niż rodziny niereligijne. Jest także prawdą, że rodzice ci bardziej skłonni są okazywać dzieciom miłość i przywiązanie. Silna wiara chroni ponadto przed zachowaniami niszczącymi, np. przedwczesnym podejmowaniem współżycia. Mówiąc wprost - dzieci dobrze rozwijają się w rodzinach, które na co dzień praktykują swoją wiarę i uznają autorytet Boga.


niedziela, 27 maja 2012

"Bo nie chodził na religię"

To był czas przedświąteczny. Przedstawienie organizowane przez najmłodszych, pod kierunkiem Pani Katechetki. Pokaz dla całej szkoły i dyrektora (Szkoda, że nie zaprosili rodziców). Udział brało też moje dziecko. Oprócz oprawy muzycznej nie miało o niczym pojęcia.  Przedstawienie opowiadało o chłopcu, który był chuliganem: dokuczał dziewczynkom, bił się z chłopakami itp. i ...  nie chodził na religię. To było jak refren: " Bo nie chodził na religię ( tu wytykanie palcami! )".  Wszyscy się śmiali.

Moje dziecko chciało zapaść się pod ziemię, a Pani Dyrektor radośnie klaskała w dłonie. Nikt z nas nie chciałby być w takiej sytuacji a co dopiero dziecko. Czy w demokracji większość ma prawo do poniżania mniejszości?


środa, 23 maja 2012

Domniemanie uczestniczenia w lekcji religii.

Stosownie do treści rozporządzenia ministra edukacji narodowej z dnia 24 kwietnia 1992 (Dz. U. Nr 36, poz. 155, z poźn. zm.) w publicznych przedszkolach i szkołach organizuje się, w ramach planu zajęć przedszkolnych, naukę religii na życzenie rodziców (opiekunów prawnych).

Tak naprawdę rodzice są informowani o konieczności WYPISANIA z religii. Zatem dyrektor bezpodstawnie wymaga pisemnej  "zgody na nieuczestniczenie w religii". Ta zgoda była również wymagana w przypadku wprowadzenia przedmiotu wychowania do życia w rodzinie. Przedmiot jest prowadzony przez katechetę czyli 3-cia religia. Moja niezgoda spowodowała niezadowolenie dyrekcji. Dziecko, mimo oświadczenia musiało się długo tłumaczyć, dlaczego nie chce chodzić na taką lekcję. - Z tego samego powodu, co nie chce chodzić na lekcję etyki nazywanej "zemstą katechety". W naszej szkole nie ma etyki. Nie wnioskujemy o nią, ponieważ jesteśmy pewni, że będzie prowadzona przez katechetę.


poniedziałek, 21 maja 2012

Wychowawczyni nagradza za wiarę.

Jest czas Komunii św. w Kościele katolickim. Z tej okazji na lekcji nauczania zintegrowanego wychowawczyni  rozdaje wszystkim pięknie wypisane kartki z życzeniami. Wszystkim - oprócz jednego chłopca. Sympatyczny gest czy nietakt? Jestem pewna, że w tym wypadku przesympatyczna skądinąd nauczycielka po prostu nie zdawała sobie sprawy, że kogoś skrzywdziła. Wystarczyłoby pójść do kościoła i tam dzieciom rozdać upominki.

Kto nieobecny na religii, ten sam jest sobie winien.

Bardzo często zdarza się, że ważne informacje dotyczące wszystkich są przekazywane właśnie na lekcji religii.

pierwsza sytuacja: Pani dyrektor wchodzi na religię i ogłasza, że następnego dnia jest sprawdzian - diagnoza i należy się ubrać na galowo. Nie prosi o przekazanie pozostałym. Następnego dnia dziecko ubrane "normalnie" dostaje ustną reprymendę.

druga sytuacja: Szkoła dostaje dodatkowe pieniądze z funduszy europejskich na wyjście do kina. Jest ograniczona ilość miejsc, więc kto pierwszy przyniesie zgodę od rodziców ten pojedzie do kina. Informacja zostaje przekazana na religii na ostatniej lekcji (to niecodzienny przypadek). Następnego dnia lista jest pełna. Dzwonię do sekretariatu i proponuję, że zapłacę za bilet, żeby dziecko mogło dołączyć do klasy. Odpowiedź sekretarki: "Nie ma miejsc w autokarze".

niedziela, 20 maja 2012

Dlaczego posłanie 3 latka na religię to wielkie ryzyko?

Umysł 3-latka jest jak gąbka: chłonie wszystko ale niewiele z tego rozumie.  Nie ma nic lepszego od przedszkola w tym wieku. Grupa rówieśników i przeszkolony personel przygotowany do pracy z takimi maluchami wpływają bardzo korzystnie i pomagają w wychowaniu.
Trzeba jednak pamiętać, że bardzo łatwo w tym wieku dziecko przestraszyć. Zapisując na religię w przedszkolu powierzamy je komuś regularnie 2razy w tygodni, bez jakiejkolwiek kontroli. Dyrektor placówki nie ma wpływu na wybór katechety i też ma bardzo ograniczoną możliwość ewentualnej interwencji. Katecheta ma za zadanie wprowadzić dziecko w świat religii. Świat niezrozumiały dla dorosłych, pełen symboli, przenośni. Dziecko rozumie konkretami aż do 11 roku życia. Jeśli ktoś powie, że Bóg jest w 3 osobach to wyobrazi sobie stwora z 3-ma głowami.

Jak zachowuje się przerażony i wrażliwy 3-latek? To mogę dokładnie opowiedzieć, bo przeżyłam taki koszmar i trwał on około pół roku. Do dziś nie wiem czym dokładnie był on spowodowany ale wiem, że religia może być takim bodźcem. Niepotrzebnym.

Najpierw nie śpi w nocy, patrzy na ręce i szuka stworów na rękach. Szuka na pościeli. Zmieniam pościel na białą, żeby nie było żadnych skojarzeń, przestaje korzystać z łazienki, załatwia się w już dawno zapomnianym nocniku na środku pokoju. Tam też je myjemy - w misce. Nie mogę włączać pralki. Ten dźwięk przeraża. Nie wychodzi na za próg domu, wszystkie latające stwory są źródłem stresu. Udaję się po poradę, czy dziecko jest zdrowe psychicznie. Psycholog zaleca jak najmniej bodźców. Religia - wykluczone.

Zastanówcie się rodzice, co robicie ufając bezgranicznie osobom duchownym, katechetom, których nie znacie. Nie twierdzę, że to są źli ludzie, w najlepszej wierze mogą zrobić krzywdę waszemu dziecku. Nie da się mówić o Bogu w sposób zrozumiały dla takiego malucha. Te lęki są odwracalne ale wymagają profesjonalnej pomocy i długotrwałego terapeutycznego działania całej rodziny, a poza tym nikomu tego nie życzę.

Dlaczego Kościół nie ma w ogóle zaufania do rodziców. Chce za nich decydować kiedy i w jaki sposób wprowadzać elementy religijne do życia młodego człowieka. A co z ateistami i innowiercami czy oni muszą czuć się jak intruzi w tym kraju?

sobota, 19 maja 2012

Rodzic pod presją

Miałam okazję rozmawiać kilka dni temu z dyrektorem jednego z niepublicznych przedszkoli. Wszystko było w porządku aż do momentu, gdy zapytałam co stanie się z moim dzieckiem w czasie religii.

- Ma Pani prawo nie zapisać 3-latka na religię ale... DLACZEGO?...
- Jest za małe, nie chcę go niczym przestraszyć. W tym wieku nawet niechcący można wyrządzić dziecku wielką krzywdę;
- Każdy może zrobić krzywdę Pani dziecku, nawet sąsiadka;
- Sąsiadkę znam, siostry zakonnej- nie.
- Tu przychodzi siostra 2 razy w tygodniu, jeździ z nami na wycieczki i zieloną tygodniową szkołę, nawet Świadkowie Jehowy chodzą u nas do kościółka. Siostra mówi dzieciom co jest dobre a co złe,
- Nie mam zaufania do osoby bez przygotowania pedagogicznego, nie chcę indoktrynować dziecka.
- Będzie odłączone od grupy z Pomocą. Na pewno będzie się czuło źle, ale my nie mamy na to wpływu. Proszę się zastanowić czy to nie dziecko powinno podjąć decyzje. Pani ma chyba jakieś złe doświadczenia.
- Tak mam.

Jest jeszcze gorzej niż kilka lat temu. Już dla 3-latków wprowadza się niemal obowiązkowo religię. Rodziców wpędza się w poczucie winy, że przez nich dziecko będzie oddzielone od grupy. To jest wielka presja.

Kilka lat temu moje dziecko zostało 2-krotnie zaprowadzone na religię, bez mojej zgody. Gdy zainterweniowałam, następny raz w czasie lekcji religii pozostało samo w sali i ... płakało. Po rozmowie z dyrekcją sytuacja się na szczęście zmieniła, ale nie jestem przekonana czy wychowawczyni rozumiała dlaczego popełniła błąd. Po kilku latach awansowała (!)


piątek, 18 maja 2012

Klasowe wyjście tylko dla katolików.

Z dnia wczorajszego:
Pani od religii (a także od wychowania do życia w rodzinie) stanęła na korytarzu i wychodzące z klasy dzieci wskazywała palcem mówiąc tajemniczo do każdego: "pamiętaj zgoda od rodziców, ... (tu przerwa bo szło dziecko nie chodzące na religię - moje)..., zgoda, zgoda". Dzieci tłumaczą: Idziemy na wycieczkę do muzeum. To organizuje pani od religii z panią od historii. Komu nie byłoby przykro.
Dziś było wyjście. Nawet nie wiemy dokąd. I znowu czarna owca. Przygnębiona, została w szkole czekając na następne lekcje. Założę się, że będą z tego pisać sprawozdanie na historii. To jest właśnie sgregacja.