...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Wychowawczyni przymusiła 8-latkę do lekcji religii.

Mama 8-letniej dziewczynki przysłała do mnie list i pozwoliła na opowiedzenie swojej historii.  Tym razem na straży nauki religii w szkole publicznej stanęła świecka wychowawczyni.

Dziewczynka przyniosła w zeszycie do korespondencji informację od rodziców o tym, że nie będzie chodziła na religię. To nie wystarczyło. Mama tak pisała dalej: "Pani nauczycielka wydarła się w tak brutalny sposób, że dziecko się popłakało. Wrzeszczała na nią przy całej klasie, że ma chodzić na religie, bez dyskusji i że ksiądz przyniesie jej książkę! Dziecko przyszło ze szkoły roztrzęsione i zapłakane." Dalszy ciąg już był u dyrektora. Nauczycielka tłumaczyła, że dziecko zareagowało zbyt emocjonalnie, relacjonując sprawę w domu a krzyk pani, to tylko jej bujna wyobraźnia. "Wychowawczyni uzasadniła ,,przetrzymanie'' mojej córki tym, że nie było oświadczenia u dyrektorki i nie mogła wypuścić dziecka do świetlicy ze względów bezpieczeństwa(!?)". Rodzice obawiają się  nietolerancji rówieśników, a także ewentualnych uprzedzeń wychowawczyni. Znane są przecież przypadki obniżania zachowania za nieuczestniczenie w religii (oczywiście nieformalnie). Mama dziewczynki już myśli o ewentualnej zmianie klasy, jeśli będzie bardzo źle. 

To bardzo smutne, że nauka religii w szkole tak niesprawiedliwie dzieli dzieci na lepsze i gorsze, że to nie wyniki w nauce są najważniejsze. Najbardziej jednak zabolał mnie ten fragment listu: 
" Jak powiedziałam skarbnikowi klasy, że nie składam się na komunię, spojrzała na mnie, jak na osobę, która przyznała się że wyszła właśnie z więzienia za zabójstwo." 

Właśnie po to muszą wisieć bilbordy: "Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę?". I oby wisiały jak najdłużej. Dziękuję za nie w imieniu wszystkich dzieci, które nie chodzą na religię i czują się z tego powodu pokrzywdzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz