Pierwszy Dobry Duch był od początku, już od pierwszej klasy. Na przekór dyrekcji promował "czarną owcę" na wszystkie możliwości. Za osiągnięcia naukowe (a było ich sporo), wysoką kulturę osobistą, nie zwracając uwagi na światopogląd. Dzięki niemu, córka została wpisana do Złotej Księgi Szkoły. Tylko kilkoro dzieci otrzymało takie wyróżnienie. Dyrektorka zrobiła to niechętnie - ale nie miała wyboru. Inni nauczyciele poparli Dobrego Ducha. W czasie uroczystego wpisu wymieniała zasługi każdego z dzieci - oprócz mojego. "Za celujące wyniki w nauce" - skwitowała. Żadnych więcej sukcesów, żadnych listów pochwalnych dla rodziców. Przecież tyle przez nich kłopotu.
Pojawił się też drugi Dobry Duch, który zgłosił córkę do fundacji przyznającej stypendia dla dzieci szczególnie uzdolnionych. Dzięki nim córka uwierzyła w swoją wartość.
... dzieci należy otworzyć na różne światopoglądy, tak aby wykształcić w nich tolerancję i samodzielne, krytyczne myślenie (tzn. nie przyjmuj niczego bez dowodu! pytaj, kwestionuj, poszukuj, nie polegaj na "autorytetach", gdy ktoś coś twierdzi, żądaj dowodu na prawdziwość tego twierdzenia!). Indoktrynowanie i zamykanie dziecka w jedynie słusznej wierze powoduje u niego nietolerancję na inaczej myślących przeradzającą się w dyskryminację...
...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz