...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

sobota, 9 kwietnia 2016

Stop torturowaniu kobiet!

Pod hasłem ODZYSKAĆ WYBÓR w całej Polsce odbyły się dziś manifestacje przeciw ustawie antyaborcyjnej.

W szkołach wciąż są dwie religie tygodniowo. To tam nasze dzieci dowiedzą się o grzechu i wstydzie związanym z cielesnością. Jeśli jakaś katechetka wspomni coś o antykoncepcji, to nie będzie się opierać na najnowszych badaniach medycznych ale na stanowisku episkopatu. A więc naturalne metody antykoncepcji, albo szklanka wody - zamiast. Co młodzi ludzie będą wiedzieć o świadomym planowaniu rodziny? Nic.  Tę "wiedzę" pogłębią jeszcze w ramach nauk przedmałżeńskich. 

Jednocześnie szkoły utrudniają jakąkolwiek edukację seksualną nawet w liceach. Sama wraz z informacją o  "wychowaniu do życia w rodzinie" otrzymałam wydrukowaną gotową deklarację odmowną rodzica. Gdy jej nie podpisałam okazało się, że jestem jedyna.Taki przedmiot nie został uruchomiony, bo po co?

A więc brak edukacji i permanentne bombardowanie szkodliwymi dla zdrowia i psychiki zabobonami. Wiedza czerpana z internetu zmiksowana ze średniowiecznymi teoriami, do tego utrwalane stereotypy dotyczące płci i mamy mieszankę wybuchową, której efektami ubocznymi są niechciane ciąże, przemoc na tle seksualnym. Kto zatem, jak nie gorliwe katoliczki, powinien protestować przeciw całkowitemu zakazowi aborcji? Kto brzydzi się edukacją seksualną i skuteczną antykoncepcją? No chyba nie świadome  swojego ciała kobiety, skrupulatnie planujące ile chcą mieć dzieci i kiedy. Te, które rodzą tyle ile są w stanie wychować, utrzymać i kochać bezgranicznie. 

A jednak i tak się boimy, bo są w życiu sytuacje naprawdę podbramkowe. Są dramaty, których przewidzieć się nie da. Utracona ciąża, gwałty, ciężkie choroby, dramatyczne sytuacje materialne. Tego nie rozwiąże żadna ustawa. Przeczytałam rzecz ohydną: "Skoro na tysiąc gwałtów tylko jeden daje ciążę to o co tyle szumu." 


We Wrocławiu powiało normalnością bez hipokryzji, bez fałszywej pruderii i wszystko z prawdziwą klasą. Zespół SAMBA wybijał taneczne rytmy, znana aktorka wyskoczyła z pobliskiego Teatru Polskiego, by przypomnieć o inspiracjach Adolfa Hitlera i podobnym instrumentalnym traktowaniu kobiet, ginekolożka pytała jak miałaby powiedzieć zgwałconej kobiecie, że musi urodzić niechciane dziecko i pozostanie bez wsparcia już do końca życia. Prawdziwi mężczyźni stali murem za kobietami, bo przecież to one są najbardziej skore do poświęceń, mają swój rozum i wrażliwość nie gorszą od tych co mają się za moralizatorów. Teraz kobiety potrzebują pomocy. Czy to możliwe, że możemy się zrównać z krajami, gdzie więzienia są pełne niewinnych kobiet posądzanych o dzieciobójstwa? Czy to możliwe, że każda ciąża będzie obarczona dodatkowym ryzykiem więzienia albo śmierci? Może to tylko próba sił mężczyzn nienawidzących kobiet. Może. Może to tylko zasłona dymna przed jeszcze gorszymi zmianami. Ale tego nie wiemy na pewno. Brawo Wrocław!