...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

piątek, 28 marca 2014

Certyfikowanie antygenderowych szkół to odpowiedż na Równościowe Przedszkole.

Mam nadzieję, że już wszyscy Państwo zdążyli się zapoznać z projektem "RÓWNOŚCIOWE PRZEDSZKOLE" i potrafią patrzeć przez "równościowe okulary". W podstawie programowej wychowania przedszkolnego jest napisane, że każdy przedszkolak powinien wiedzieć, że wszyscy ludzie są równi. Wydaje się więc oczywiste, że dziewczynki i chłopcy również.
Środowiska kościelne nie zgadzają się z równościowym wychowaniem i zamierzają z nim walczyć wyciągając oręż w postaci znakowania szkół, które utrwalają tradycyjny model rodziny. Religijna organizacja zamierza przyznawać certyfikaty szkołom, które będą postępowały zgodnie z ich wytycznymi (podręczniki, program nauczania). Nie znamy szczegółów dotyczących metod "nakłaniania" szkół do ubiegania się o certyfikaty. Nie wiemy też kto za takie certyfikaty zapłaci. KK jest najwiekszym beneficjentem środków z unii europejskiej. Otrzymując dotację każdy wnioskodawca musi zadeklarować przestrzeganie zasady wyrównywania szans, czyli tzw.  gender mainstreamingu. Jak to się dzieje, że takie dotacje dostaje największy przeciwnik równości.

W ten sposób zawęża się nam krąg szkół, które można podejrzewać o świeckość. Pod hasłami "wartości rodzinnych" (cokolwiek to znaczy) będzie wprowadzana antygenderowa ideologia, której promotorem jest ksiądz Oko - ekpert od wychowania równościowego.

Na stronach Centrum Wspierania Życia i Rodziny reklamuje się religijna organizacja zamierzająca ingerować w nauczanie w świeckich szkołach.  Patronat nad nią, jak podaje TVN24, objął abp Henryk Hoser.   Na razie MEN unika wypowiedzi na ten temat. Czy przeciwstawi się wielkiej sile, która już nie raz udowodniła, że wszystko może?

W ostatnich latach można zaobserwować coraz silniejszą promocję w szkołach ideologii przeciwstawiających się wartościom zakorzenionym w polskiej i europejskiej tradycji i kulturze. W wielu placówkach oświatowych prowadzone są zajęcia promujące podejmowanie wczesnej inicjacji seksualnej, kwestionujące biologiczną oraz kulturową stabilność ról płciowych kobiet i mężczyzn, głoszące odrębność płci społecznej czy kulturowej od płci biologicznej oraz kwestionujące znaczenie rodziny czy autorytetów w rozwoju emocjonalnym, intelektualnym i duchowym dzieci.
„Szkoła przyjazna rodzinie” to program, który tworzy przestrzeń współpracy dla szkół, organizacji pozarządowych i osób zaangażowanych w promocję wartości rodzinnych. Jego celem jest uczynienie ze szkoły miejsca przyjaznego rodzinie, tzn. takiego, w którym dostrzegana i respektowana jest jej wartość i rola w rozwoju osobowym człowieka. Przyznawany w ramach programu Certyfikat ma być  dla rodziców znakiem, że w danej placówce wartości rodzinne są uznawane i będą wspierani w procesie wychowawczym.

Operatorem programu „Szkoła przyjazna rodzinie” jest Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny w Warszawie. (http://www.centrumzyciairodziny.org/szkola-przyjazna-rodzinie.html)

Chciałam zaznaczyć, że koronnym argumentem za jeszcze większą ingerencją Kościoła w wychowanie dzieci (nie tylko na lekcjach katechezy) jest taki: "zdecydowana większość to są chrześcijanie i proszą o uszanowanie ich zdania (ks. Oko w "Kropce nad i")" - a po czym to poznać? Po tym, że wciąż większość posyła dzieci na religię.  Zatem zastanów się, Rodzicu, czy posyłając dziecko na religię nie dajesz księdzu Oko niezbitego dowodu na to, że taka ideologiczna ingerencja jest konieczna.

5 komentarzy:

  1. Boję się. O przyszłość, o to że będziemy musieli się ukrywać ze swoimi przekonaniami.
    Boję się że może nastąpić taki dzień że przyjdzie pod moje drzwi gawiedź "wychowana w duchu poszanowania rodziny" i je podpali.
    Ech.. Ręce opadają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest nas coraz więcej, otwarcie domagamy się swoich praw, których jesteśmy świadomi. łatwo nie będzie. To już bardzo dużo. Jak patrzę dzisiaj na marsz ateistów, to serce rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem, w czym macie problem? Państwo się miesza - źle. Kościół się miesza - źle. Obywatele się organizują i tworzą certyfikat, żeby wiedzieć gdzie są szkoły wolne od równościowych zboczeńców - teżźle. Według was, dobrze jest tylko wtedy, gdy organizują się ateusze, katolik nie ma prawa głosu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoły i przedszkola mają obowiązek nie tylko mówienia i uczenia ale przede wszystkim stosowania w praktyce wszystkich praw dziecka - człowieka, w tym obowiązującego prawa równości ze względu na kolor skóry, religię, płeć, niepełnosprawność itd. Czego tak naprawdę Pan się obawia? Bardzo proszę o przeczytanie programu Równościowe Przedszkole (link na górze strony) i napisanie co wydaje się Panu zagrożeniem? Może dojdziemy do sedna sprawy.

    OdpowiedzUsuń