"Wożę i relikwie i odpusty, które to odpusty są różne: są całkowite i na pięćset lat, i na trzysta, i na dwieście, i na mniej, i tańsze, aby i ubodzy ludzie mogli je nabywać i tym sposobem czyśćcowe męki sobie skracać. Mam odpusty na przeszłe grzechy i na przyszłe, ale nie myślcie sobie, panie, abym pieniądze, za które je kupują, sobie chował... Kawałek czarnego chleba i łyk wody - ot, co dla mnie - a resztę co zbieram, do Rzymu odwożę."
To nie Abp Stanisław Dziwisz wypowiedział te słowa, a Sanderus - średniowieczny handlarz, Niemiec urodzony w Toruniu ( H. Sienkiewicz, Krzyżacy). Czy ktoś widzi jakiś postęp?
Postęp jest kolosalny.
OdpowiedzUsuńŻadni handlarze odpustami nie wędrują i utargu nie zawożą do Rzymu. To przeżytek.
W kraju podbitym haracz ściągany jest z ludności należącej do sekty Krk i także samo nienależącej - przymusowo przez poborców podatkowych decyzją rządu. Śćiągnięte miliardy przekazywane są na konto agencji okupanta - Epidiaskopu - a ten przelewa dziesięcinę do Instytutu Dzieł Religijnych (to tak dla niepoznaki nazwa mafijnego banku - pralni) do centrali biznesu religijnego, zwanego Stolicą Apostolską.
Postęp musi być, w końcu to sekta jest 2000 lat w tym biznesie.
Ramen.
Nie słyszałam o takim Instytucie. Dzięki za ciekawe szczegóły. Piękna nazwa: Instytut Dzieł Religijnych. Jednak przyznasz, Pablobodku, że relikwie i odpusty są nadal najlepszym towarem.
OdpowiedzUsuń