Kiedy to się skończy. Znowu jakiś chłopiec strofowany przy klasie za to, że nie chodzi na religię. Jeśli już nie chodzi - powinien siedzieć cicho. Nauczyciel oskarża go o nietolerancje (?!). Dlaczego? Ponieważ nie chce się dostosować do większości, a większość chce mieć religie w środku lekcji. Czy na pewno?
Jak zwykle, szkoła nie ma żadnego pomysłu na alternatywę dla lekcji religii. Okienka to marnotrawienie najbardziej efektywnego czasu ucznia. Dyrekcja wszelkimi sposobami chce obrzydzić czas spędzony poza lekcją religii. W końcu miarka się przebrała. Najgorsze jednak są zaczepne uwagi nauczyciela, szczególnie te przy całej klasie. Zazwyczaj podpuszczane dzieci wyśmiewają się z kolegi, bo czują za sobą siłę większości. Takie prymitywne metody wychowawcze wciąż są stosowane. Chłopiec w końcu nie wytrzymuje. Płacze. Przy wszystkich. Będzie miał opory, żeby przyjść następnego dnia do szkoły. Nauczycielka zapomniała kim jest. Zapomniała też o zwykłej ludzkiej empatii. Za to szkolny ksiądz będzie z niej dumny.
Naprawdę przykro mi, gdy dostaje takie listy lub słyszę o podobnych historiach. Jest mi wstyd, że w takim kraju żyjemy. Każdy list jest inny, ale równie dramatyczny. Dla dziecka i dla rodzica. Muszą walczyć o prawo do szacunku i o swoją godność. Chce mi się krzyczeć. Dlaczego Kościół tak radykalnie broni trzydniowych zarodków a jest niewrażliwy na ludzką krzywdę. Czasami mam wrażenie jakby już na Ziemi sam dokonywał selekcji na Anioły i Diabły, tym ostatnim szykując prawdziwe piekło.
Sprawa ma trafić do kuratorium. Dla dobra sprawy nie ujawniam szczegółów, ale jestem pewna, że jeszcze o tym usłyszymy. Trzymajcie kciuki za dzielnych Rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz