...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

środa, 6 marca 2013

Alarm! Biskupi chcą brać odpowiedzialność za wiedzę.

"Zagłębianie się w zagadnienia budowy świata jest jednym z największych i najszlachetniejszych celów człowieka" - twierdził Galileusz, fizyk i filozof, twórca podstaw nowożytnej fizyki. Za popieranie teorii heliocentrycznej prześladowany przez Kościół katolicki i umieszczony na Indeksie Ksiąg Zakazanych. To jeden z wielu dowodów na to, że Kościół nie był i nigdy nie będzie autorytetem w sprawach naukowych.
 
A Jednak
 
"Kościół w Polsce, to wspólne prace i modlitwy (...) uczonych i uczelni, które razem z biskupami pragną brać odpowiedzialność za wiedzę..." - ks. abp Józef Michalik podczas uroczystości wręczenia tytułu doktora honoris causa UKSW (Uniwersytet Stefana Wyszyńskiego w Warszawie), 21.02.2013

http://www.radiomaryja.pl/multimedia/wyklad-wygloszony-podczas-uroczystosci-wreczenia-tytulu-doktora-honoris-causa-uksw/

Czerwone światło.

1 komentarz:

  1. "łzy i cierpienie..."przecież to kwintesencja chrześcijaństwa,a katolicyzmu w szczególności.Głównym przesłaniem tej religii jest afirmacja śmierci,a jedynym "życiem" o którym jest mowa w religii,to "życie"...po śmierci.Wbrew powielanym przez Kościół kłamstwom,korelacja pomiędzy wiarą a nauką jest żadna.Nauczanie religii w szkołach pozbawia dzieci kształtowania sceptycznego, zdroworozsądkowego oglądu rzeczywistości;mówiąc inaczej-jest to hodowanie kolejnych pokoleń owieczek i baranków bez których kościół nie miałby prawa bytu.Tytuły "naukowe" nadawane na katolickich uniwersytetach maja taka samą wartość jak owi "naukowcy"je posiadający.Szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń