...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

środa, 22 października 2014

Nic się nie dzieje.

Zastanawiałam się nad odpowiedzią na pytanie postawione przez dziennikarkę TVN dotyczące szkalowania nas za odmowę zapisania na religię. Nie mam pojęcia, czy jest w Polsce ktoś, kto za samą odmowę podpisania deklaracji o religię został źle potraktowany. Wręcz przeciwnie, wszyscy kiwają głowami pokazując w ten sposób swoją troskę. I właściwie tak może zostać, jeśli zgodzimy się na wszystko, co ta decyzja za sobą przyniesie.

I tak:

Nic się nie dzieje, gdy rodzic zgadza się, by dziecko zostawało podczas religii w szkole samo na korytarzu (albo traciło ten atrakcyjny dla siebie czas na inne sposoby).

Nic się nie dzieje, gdy przymkniemy oko na to, że w przedszkolu nasze dziecko, prowadzone przez pomoc kuchenną do innej grupy, będzie siedziało samo bezczynnie na dywanie i cierpiało z powodu nudów, rozłąki i niezasłużonej kary.

Nic się nie stanie, gdy pominiemy fakt, że dziecko w przedszkolu ma 4 obowiązkowe godziny podstawy programowej zamiast 5, bo katechetka właśnie wtedy lubi przychodzić.

Nic się nie dzieje, gdy nakażemy dzielnie znosić swojemu dziecku epitety, zasłyszane od kolegów z klasy/grupy, a pochodzące wprost z lekcji religii, dotyczące jego właśnie i wszystkich, którzy na religię nie chodzą.

Nic się też nie stanie, gdy udamy, że nie miały miejsca przymuszanie dziecka do uczestniczenia w lekcjach religii czy kultu religijnego w szkole/w przedszkolu.

 

Można siedzieć cicho i włos z głowy nie spadnie.

6 komentarzy:

  1. Nic się nie dzieje, ponieważ dziecko w szkole nie może zostać samo! na korytarzu.
    Nic się nie dzieje, gdy dziecko idzie do innej grupy – nie siedzi samo na dywanie i nie cierpi – bawi się z innymi dziećmi lub uczestniczy w zajęciach. (pomijam już fakt, że wg autorki prowadzenie dziecka przez pomoc kuchenną! Jest uwłaczający)
    Nic się nie stanie, ponieważ w przedszkolu dziecko ma 4 godziny podstawy zamiast 5 - raz w tygodniu, zliczając 2 zajęcia religii w jedną.
    Nic się nie stanie z epitetami rzekomo pochodzącymi z lekcji religii! (znaczy autorka chyba je wizytuje, skoro ma taką wiedzę), świat nie jest niestety idealny, więc pewnie zdarzają się przypadki wzajemnego obrażania dzieci i to często–ale sprawy wyznaniowe są w tym względzie na szarym końcu. Proszę nie wmawiać ludziom ciemnoty, że nauczyciele religii każą nękać i wyzywać dzieci niechodzące na religię.
    Nic się nie stanie, gdy dzieci wierzące uczestniczą z klasą w Andrzejkach, Halloween, rodzice nie robią z tego powodu scen.
    Autorka dyskryminuje ludzi wierzących, często niestety wypowiada się obraźliwie i lekceważąco a temat rodziców –że ślepi i zacofani i nawiedzeni,katechetów- że niedouczona ciemnota, księzy-że pedofile. Można walczyć o swoje prawa – ale nie poniżając wroga, bo właśnie czytając bloga, mam wrażenie, że autorka traktuje ludzi wierzących jak wrogów, których za wszelką cenę należy wytępić. Nie tędy droga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swego czasu w szkole zawrotną karierę robiło słowo "empatia", odmieniano je przez wszystkie przypadki na wszystkich konferencjach. Czy ze zrozumieniem? Nauczycielka

      Usuń
    2. A skąd Pani to wszystko wie? Że nie siedzi? Że nie cierpi? Skąd ta pewność?

      Usuń
  2. Dziękuję za komentarz. Zgadzam się w pełni z niektórymi stwierdzeniami, np., że dziecko w szkole nie może zostać samo (ale zostawało). Zgadzam się również, że przebywanie z panią z kuchni nie jest uwłaczające (nic takiego nie napisałam, przykrość wynika z przypadkowości opiekunki), zgadzam się z tym, że świat nie jest idealny i zgadzam się, że można walczyć o swoje prawa (co też czynię). Z resztą, niestety mogłabym polemizować. Zawsze zwracam uwagę, i mam nadzieję, że to w tym portalu jest widoczne, że nie należy nikogo oceniać za jego światopogląd, jaki by on nie był. Surowo jednak oceniam bezprawie, nietolerancję przeradzającą się w dyskryminację i przyzwolenie na cudzą krzywdę w imię nawet swoich najwyższych wartości. Opieram się na własnych doświadczeniach matki dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym oraz sygnałów od innych rodziców i młodzieży szkolnej. Nie wizytuję lekcji religii ale uczestniczyły w nich wielokrotnie również moje dzieci, nie zawsze zgodnie z ich i moją wolą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbawił mnie ten wpis Anonima, że nic się nie dzieje i wszystko jest OK. Widać że nie ma pojęcia o czym pisze. Rok temu na tym blogu opisywałem historię gdy jako jedyny nie zapisałem dziecka na religię w przedszkolu. I zapewniam że, punkt 2 to jest wersja "soft". Gdy trafi się na nawiedzone panie to pojawia się wersja "hard". Skończyło się tak że po tygodniu zapisałem na religię dziecko które nigdy w życiu nie było w kościele. Obecnie zaś mamy religie w środku lekcji i śmieszną propozycję etyki w innej, odległej szkole o godzinie 16. Ciekawe czy mieli choć 1 chętnego. Takie są realia. Inny temat - Nie wiem jak ludzie dorośli mogą na serio mówić o Halloween, Andrzejkach czy Harrym Poterze w kontekście szatana i czarnych mocy, przedstawiając je jako coś antykatolickiego. Przecież to tylko zabawa nie mająca związku z religią. Nic na to nie poradzę, ale jak ktoś wygłasza takie bzdury to mimowolnie zaczynam postrzegać go jako głupca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam tę historię o jedynym chłopcu, który płakał i płakał, bo nie chciał być oddzielony od grupy. Poruszyła ona nawet słuchaczy w Sejmie, ale cóż, gdy to była akurat grupa ludzi, którzy znają te problemy. Inni byli bardziej zainteresowani wywodami księdza Oko. Pozdrawiam bardzo ciepło.

    OdpowiedzUsuń