Dzięki nadzwyczajnemu zaangażowaniu niewielkiej grupy rodziców, która zaangażowała do pomocy mnóstwo ludzi dobrej woli, zostało uratowane jedno z lepszych przedszkoli przeznaczone przez miasto do likwidacji. Prawdziwy powód? Nie miał nic wspólnego z troską o dzieci, racjonalnością wydatków, dobrem miasta czy celami społecznymi. Wysiłek rodziców był nadzwyczajny, zaskakujący dla całej masy urzędników, którzy nie zamierzali służyć mieszkańcom, tylko własnym partykularnym interesom. Właściwie wszyscy, łącznie z dyrektorem placówki, uznali sprawę za z góry przegraną i pogodzili się z tym. Ale znalazła się naprawdę niewielka grupa nonkonformistów, którzy powiedzieli - nie. Uratujemy placówkę nawet wbrew dyrektorowi, bo to Nasze Przedszkole. Nie było łatwo, ale dziś świętujemy zwycięstwo. Mam nadzieje, że wnioski wyciągnęli ci, którzy zrezygnowali z należących im praw i pogodzili się z upokorzeniem i niesprawiedliwością.
Musimy uważać jaką lekcję dajemy naszym dzieciom. A nie ma lepszej - niż własna postawa.
"Jeżeli nauczamy ich godzenia się na niesprawiedliwość, aprobaty na pozbawianie należnych im praw czy upokarzanie, to jednocześnie wyrażamy zgodę by w przyszłości stawali się tchórzliwymi niewolnikami, których byle łajdak będzie w stanie zastraszyć i wykorzystać." - napisał jeden z obrońców przedszkola.
Oprócz bardzo żmudnej drogi urzędowej, zbierania dużej liczby podpisów pod petycją, wielu pism i wizyt w UM, nasze dzieci rysowały rysunki, które wysyłaliśmy do decydentów. Autorzy tych prac są małymi bohaterami, którzy wspólnie z rodzicami pokonali bezduszną machinę urzędową. I mają tego świadomość.
Rodzice, nawet nie zdajecie sobie sprawy jaką macie władzę. Korzystajcie z siły jaką jest Rada Rodziców. Nie uczcie dzieci godzenia się z krzywdą, złem i niesprawiedliwością. Po tym doświadczeniu długo nie usłyszę "nie da się".
"Jeżeli nauczamy ich godzenia się na niesprawiedliwość, aprobaty na pozbawianie należnych im praw czy upokarzanie, to jednocześnie wyrażamy zgodę by w przyszłości stawali się tchórzliwymi niewolnikami, których byle łajdak będzie w stanie zastraszyć i wykorzystać." - napisał jeden z obrońców przedszkola.
Oprócz bardzo żmudnej drogi urzędowej, zbierania dużej liczby podpisów pod petycją, wielu pism i wizyt w UM, nasze dzieci rysowały rysunki, które wysyłaliśmy do decydentów. Autorzy tych prac są małymi bohaterami, którzy wspólnie z rodzicami pokonali bezduszną machinę urzędową. I mają tego świadomość.
Rodzice, nawet nie zdajecie sobie sprawy jaką macie władzę. Korzystajcie z siły jaką jest Rada Rodziców. Nie uczcie dzieci godzenia się z krzywdą, złem i niesprawiedliwością. Po tym doświadczeniu długo nie usłyszę "nie da się".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz