...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Dobre i złe nawyki. Szanujmy się nawzajem by nie eskalować agresji.

Największą satysfakcję odczuwam, gdy osoby uważające się za wierzące, przywiązane do rozmaitych tradycji religijnych przyznają słuszność i zrozumienie dla przytaczanych przeze mnie problemów dyskryminacji religijnej. Bez osób wierzących nie zbudujemy społeczeństwa tolerancyjnego, wrażliwego na krzywdę innych. Sadzę, że większość krzywd wynika jednak nie ze złej woli poszczególnych osób ale z braku wiedzy i z braku dobrej komunikacji pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi. (Ta komunikacja jest niestety celowo utrudniana przez instytucje kościelne i media, ale na poziomie relacji ludzkich siła kazań jest już niewielka). To może być zupełnie podobnie, jak z osobami niepełnosprawnymi. Dopóki nie mamy osoby niepełnosprawnej pod ręką nie wiemy tak naprawdę jak mamy się zachować. Dlatego potrzebna jest edukacja. Tak jak od wielu lat uczula się społeczeństwo na problemy niepełnosprawnych ( i już nikt nie zlekceważy ich tylko dlatego, że są w mniejszości!), tak powinno być głośno o tym jak nie dopuszczać do krzywdzenia dzieci z powodu przekonań religijnych ich rodziców. Nie wszyscy maja dzieci w wieku szkolno-przedszkolnym i nie wszyscy interesują się tym co dzieje się w szkole.
Tak było z przytaczaną przeze mnie kiedyś nauczycielka nauczania zintegrowanego, która nagrodziła dzieci przystępujące do I Komunii św. omijając chłopca, który do Komunii nie szedł. Jestem pewna, że nie miała złych zamiarów, ale zrobiła dziecku dużą przykrość. Mimo, że moje dziecko było wówczas w większości, samo(!) zauważyło ten nietakt a dla mnie to konkretne zachowanie było początkiem myśli o założeniu blogu  stop-dyskryminacji. Nie chcę być w takiej większości, która ma "przywilej" poczucia bycia lepszym. Od tego dokładnie czasu żadne z moich dzieci na religie nie chodzi.

Szukajmy więc wspólnego mianownika dla mądrych, wrażliwych ludzi, którzy brzydzą się głupotą, przemocą, ignorancją, chęcią przypodobania się komuś wszelkimi metodami. Którzy nie chcą być w wiekszości tylko dlatego, że jest bezpieczniej. Wtedy na drugi plan zejdą inne podziały. Co za różnica, czy ktoś wierzy w św. Mikołaja czy nie? Jakie to ma znaczenie czy św. Mikołaj naprawdę istnieje? Jedni ludzie są bardziej podatni na wpływy innych, niektórzy potrzebują więcej czasu, albo nigdy nie zastanawiają się nad tym co "oczywiste" i kojarzy się z dzieciństwem. To nie jest ich wina. Wolno wierzyć ale nie wolno w imię tej wiary krzywdzić innych. Żadne dziecko też nie jest gorsze/lepsze, tylko dlatego, że wierzy w św. Mikołaja. Oczywiście o ile nie powstanie wielki koncern zmuszający wszystkich do przyklejania brody i dźwigania worka z prezentami co najmniej raz w tygodniu prosto do wyznaczonych skarbców.

W ramach edukacji proponuję więc wszystkim wierzącym i niewierzącym, aby odnotowywali dobre/złe praktyki, które choć mało zauważalne dla pozostałych są małymi szpilkami, które powodują, że czują się obywatelami 2-giej kategorii.  Np. :

1.  Znajdź różnicę: Spiker w TV: "Dziś w Kościele katolickim jest obchodzony" .... lub "Wszyscy obchodzimy dziś dzień ... "albo "Cała Polska modli się w intencji ...";
2. Życzenia "wielu łask Bożych" albo "Zmartwychwstania Pańskiego" przesyłane wszystkim kontrahentom. Uważam, że Wesołych Świąt w zupełności by wystarczyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz