W pierwszej grupie przedszkolnej tylko dwoje (dobrze, że nie jedno) nie "chodzi" na religię. Z braku sal i tak dzieci są w tym samym pomieszczeniu, więc trudno powiedzieć, że ktoś "chodzi". Po prostu zwracają się do niego bezpośrednio lub nie. Oczywiście, ci którzy stoją z boku chcą stać w środku itd. Wychowawczyni, pełna dobrych chęci, pyta co robić. Czasem kolega choruje i wtedy jedno zostaje samo. Przygotowania do świąt, śpiewanie kolęd, wykonywanie stroików - myślę sobie i zaczynam mieć wątpliwości. Przecież na pewno to jest tematem lekcji religii. Nic bardziej mylnego, szkoda czasu, tym zajmują się nauczycielki w ramach wychowania przedszkolnego. Na lekcji religii dzieci uczą się na pamięć pacierza "Aniele boże stróżu mój..." . To nic, że jeszcze nie wszyscy dobrze mówią a już na pewno nic z tego nie rozumieją. W tym wieku mój synek pyta się zanim wejdzie do ciemnego pokoju :
- Nie ma pająkóch ani potworóch?
- Nie! - zwykle odpowiadam, ale to błąd, bo powinnam dokończyć - ale jest: Anioł stóż, Matka boska, Bóg, który wszystko widzi i Jezus, który cię kocha!
"Na razie jeszcze lekcje są dostosowane do wieku - mówi wychowawczyni - ale już w czterolatkach katechetka pytała co to jest tabernakulum". Wychowawczyni mówi, że nie wolno im się wtrącać, nie odpowiadają też za dzieci w czasie religii.
Jedna z czytelniczek, pani Emilka, napisała mi w liście, że dziecko przyszło z przedszkola mówiąc: "Czekam na Jezusa". W jej przedszkolu jeszcze nie ma religii.
- Nie ma pająkóch ani potworóch?
- Nie! - zwykle odpowiadam, ale to błąd, bo powinnam dokończyć - ale jest: Anioł stóż, Matka boska, Bóg, który wszystko widzi i Jezus, który cię kocha!
"Na razie jeszcze lekcje są dostosowane do wieku - mówi wychowawczyni - ale już w czterolatkach katechetka pytała co to jest tabernakulum". Wychowawczyni mówi, że nie wolno im się wtrącać, nie odpowiadają też za dzieci w czasie religii.
Jedna z czytelniczek, pani Emilka, napisała mi w liście, że dziecko przyszło z przedszkola mówiąc: "Czekam na Jezusa". W jej przedszkolu jeszcze nie ma religii.
Panie Tadeuszu Mazowiecki, którego zawsze ceniłam i darzyłam szacunkiem.
Czy o to Panu chodziło wprowadzając religię do szkół? Czy to jest
demokratyczna, nowoczesna edukacja?
Wprowadzenie religii do szkół to czysta polityczna kalkulacja pierwszego rządu solidarnościowego...
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz, całą robotę robią panie wychowawczynie w ramach wychowania przedszkolnego. Dziś idę na jasełka do przedszkola, córka nie chodzi na religie a zna więcej kolęd ode mnie.
OdpowiedzUsuńSynek nadal czeka na Jezuska :(.
Pozdrawiam
Em
Ps. U mnie w przedszkolu w czasie religii moja córka idzie razem ze swoją wychowawczynią do młodszej grupy.
Mój 5-letni syn jako jedyny w grupie nie chodzi na religię,oczywiści żona musiała napisać oświadczenie w tej sprawie. Ostatnio poprosiłem wychowawczynie, żeby nie przebywał w tej samej sali gdzie odbywa się katecheza. I nawet pani zapytała mnie czy syn może brać udział w jasełkach. To juz postęp....
OdpowiedzUsuń