...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Dziekuję ci, Jurku, za pierwsze niekościelne święto.

Nie ma zbyt wielu wspólnych świąt, które nie są jednocześnie świętami kościelnymi, które nie zaczynają się od mszy z udziałem biskupów i władz państwowych. Fenomen Jurka Owsiaka polega na tym, że on nie pyta  ludzi o ich poglądy polityczne ani światopogląd. Ani tych którzy z nim grają, ani tych którym pomaga. Rozlicza się z każdej uzbieranej złotówki, choć ma społeczne pełne zaufanie. Zakupiony sprzęt medyczny jest widoczny, najlepszej jakości, używany i niezbędny. Nie da się przeoczyć czerwonych serduszek na oddziałach dziecięcych. Po prostu są i to w dużej ilości. Widać celowość i szczerość intencji tej fundacji. (Widzieliście kiedyś konkretną pomoc za pieniądze z Caritasu?)

Włączenie do listy beneficjentów starszych ludzi jest dobrym krokiem w kierunku ich edukacji w zakresie odróżniania szczerych intencji od zwykłych naciągaczy. Starszych osób przybywa a opieka nad nimi jest nieludzko zaniedbania.
Czyli można, bez dzielenia Polaków na lepszych i gorszych, bez podtekstów o strasznym gender i rozpadzie chrześcijańskich wartości, bez wszechobecnego pouczania zrobić coś wspólnie udowadniając tym samym, że przytłaczająca większość z nas to wartościowi, empatyczni i dobrzy ludzie.
Potrzebujemy takich inicjatyw i ludzi, którzy potrafią jednoczyć, bez względu na wyznanie i poglądy polityczne. Pamiętam wielkich ludzi, którzy już odeszli, choć zrobili naprawdę wiele: łańcuchy serc charyzmatycznego Marka Kotańskiego, walczącego skutecznie z narkomanią i bezdomnością, załozyciela Monaru - ośrodka, który nadal pełni swoją funkcję  Pamiętam wypisaną na twarzy Jacka Kuronia dobroć i szczerość, jego "dobranocki"  i słynną już zupę kuroniówkę. Jacek Kuroń rozpoczął swoją działalność społeczną od "uratowania" bajkowej postaci w czasie przedstawienia teatralnego, co opisuje w swojej książce. Było z tym dużo śmiechu, ale już w wieku kilku lat wyróżniał się szczególną wrażliwością a rodzicom to nie przeszkadzało. (I znowu mi ten straszny gender tu wychodzi.)


http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15263513,WOSP_zebral_35_4_mln_zlotych__Ponad_4_miliony_mniej.html#BoxSlotIIMT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz