...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

wtorek, 25 czerwca 2013

Zuza Bystszacha objaśnia ewolucję.

Miałam okazję zabrać głos na spotkaniu promocyjnym ateistycznej książeczki o Jeżyku i Prosiaczku, pt. Edukacja czy Indoktrynacja. Zamiast szkoły mamy mix religijnoedukacyjny. Nie wystarczyłoby pięciu debat żeby opowiedzieć o wszystkich bulwersujących przypadkach, ale zawsze warto przypomnieć choćby o kilku.

Cieszy mnie popularność bajeczki "Jak Jeżyk z Prosiaczkiem Boga szukali i co z tego wynikło". Jej dodruk świadczy o popularności.  Książeczka została okrzyknięta niebezpieczną i taką rzeczywiście jest. Tych zaledwie kilka logicznych i prostych pytań Prosiaczka, może powalić nie jedną mozolnie wtłaczaną "jedynie słuszną" teorię. Użycie, na niewinnie wyglądającej okładce, słowa Bóg (pisanego wielką literą) wprowadziło w błąd niejednego poszukiwacza religijnych treści. Można się spierać dla jakiego wieku przeznaczona jest książeczka. Wydawca twierdzi, że już od 3 roku życia, że już wtedy dzieci zaczynają zadawać pytania i można z nimi rozmawiać również o religii (przecież religia jest już od 3 roku życia). Jako mama 4 latka wiem, że jeśli dziecko nie jest indoktrynowane, niewiele z niej zrozumie. Nie jestem przekonana by już wtedy opowiadać o krwawym potopie. Wiek 3 lat, to szczególny okres dziecka. Bodźce odbierane z zewnątrz są bardzo silne, a jego zdolności pojmowania jeszcze bardzo ograniczone. Tym bardziej denerwuje mnie wprowadzanie religii już w 3 latkach i jeszcze bardziej - przyzwolenie na to rodziców. Opowiem wam, jak zareagował mój 4 letni syn. Kilka razy przeczytałam mu książeczkę, bo chciał od nowa i od nowa. Za trzecim razem zapytał: To oni nie znają  FaceBOGA (czyt. Facebook'a)?
Niewtajemniczone maluchy po prostu nie zrozumieją dlaczego jeden pan się złości o zjedzone ciasteczka w kościele. Tak, czy inaczej z pewnością jest to bardzo dobra bajka, szczególnie dla rodziców  i nie należy jej traktować tak zupełnie serio. Pewien krytyk niemiecki Karlheinz Deschner powiedział: "Z Kościołem nie trzeba walczyć, on sam padnie ze śmiechu" i cieszę się, że Panowie Michael Schmidt-Salomon, tłumacz Andrzej Lipiński i wydawca Andrzej Dominiczak postanowili, ten nieodwracalny już proces rozpocząć.


A to już nowa pozycja. Jest szansa, że i ona wejdzie na rynek polski. Na razie zapraszam do obejrzenia filmiku.

http://www.youtube.com/results?search_query=Zuzia+bystrzacha&oq=Zuzia+bystrzacha&gs_l=youtube.3..0.9362.21414.0.24914.16.8.0.8.8.0.673.2084.1j5j5-2.8.0...0.0...1ac.1.11.youtube.gKMkU6X1TAQ

Zapraszam do odwiedzenia Bajkowego Kącika dla dużych i małych dzieci. Po lewej stronie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz