...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

wtorek, 5 czerwca 2012

Nie wszyscy mają prawo do świąt.

Pierwszym zwiastunem zbliżających się jakichkolwiek świąt są pytania rówieśników typu: "Czy obchodzisz święta?" albo odważniejszych "Jakim prawem obchodzisz święta?". Zwykle jest to zaraz po lekcji religii, na której katecheta pogardliwie wyraża się o takich, co: śmią jeść rodzinny posiłek przy wspólnym stole, przyjmować prezenty, ubierać choinki, dekorować dom albo malować jajka bez uprzedniego umartwienia się w kościele. "Niektórzy - mówi pani - biorą sobie tylko to, co najlepsze".

Czyżby spowiedź św, nabożeństwo, droga krzyżowa, roraty itp. to było to najgorsze?

Za każdym razem odwołujemy się do pogańskich tradycji, które zostały zagarnięte przez Kościół. Niestety bezskutecznie.

6 komentarzy:

  1. Justyno jestem właśnie po lekturze Twojego listu w "FiM". Sama jestem mamą 5latka, którego postanowiłam nie posyłać na religię. Z początku było ciężko, bo pani na wyraźne moje polecenie nie chciało się syna wyprowadzać z religii. Dlatego zostałam zmuszona przychodzić godzinę później do przedszkola. Na razie nie pracuję i nie ma z tym kłopotu. Jak będzie od września nie wiadomo....
    Pozdrawiam
    Basia
    Syn pomimo, że nie chodzi na religię od czasu do czasu przynosi rewelacje od dzieci typu " mamo ja chcę umrzeć, bo chcę zobaczyć aniołki z niebie". Nie pozostaje mi nic innego robić jak tłumaczyć te głupoty.
    Za rok nas czeka szkoła. Jak będzie nie wiadomo. Przeglądając stronę naszej podstawówki i widząc dzieci uczestniczące w konkursie papieskim chyba będzie ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Pani Basiu, za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Życzę wytrwałości i dużej grupy współtowarzyszy podczas okienek na lekcjach religii. Dla otuchy dodam, że z moich obserwacji dzieci nieindoktrynowane są otwarte, tolerancyjne i bardziej myślące. Pytają "dlaczego" i nie przyjmują niczego "na wiarę". Polecam do czytania z dzieckiem książeczki z serii "Bez tabu" wydawnictwa Czarna Owca, np. "Boga przecież nie ma" lub "Mała książka o rasizmie". Szkoda, że to nie lektury szkolne. Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym ja był władcą kraiku nad Wisłą :), zakazał bym jakiejkolwiek indoktrynacji religijnej do powiedzmy 18 roku życia, natomiast wprowadził bym obowiązek nauczania O RELIGIACH. O religiach dlatego, że czy wyznajemy jakąś, czy też nie, wchodzą one w skład dziedzictwa kulturowego ludzkości. A po osiągnięciu dorosłości, każdy mógł by wybrać ideologię najbardziej mu odpowiadającą, bo miałby wiedzę, która by mu to umożliwiła. A już na pewno nie było by możliwe żeby jakiś nauczyciel, czy w ogóle ktoś inny niż rodzic/opiekun dziecka śmiał nie respektować jego prawa do własnego światopoglądu! Ani tym bardziej dyskryminować go z tego powodu!
    Ale nie ma obawy drodzy pp Hierarchowie Kościoła Katolickiego i wszystkich innych Kościołów. W naszym kraju panuje przecież demokracja, więc ja, agnostyk, jego władcą na pewno nie zostanę!!!
    Już dobrze nie pamiętam, ale wydaje mi się, że z religią w szkołach to jest tak, że to my mamy dziecko na nią zapisać, a nie ma ona być obligatoryjna dla każdego, co pociąga za sobą konieczność wypisywania dzieci z tych zajęć. Warto by to prawo stosować, nie uważacie?

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie wiele razy się nad tym zastanawiałam "Jakim prawem obchodzisz święta?" ? Uważam, że to obłuda, osoby, które nie są katolikami nie powinny mieć wolnego w święta tylko chodzić do pracy !!! Tak samo jak zasiadanie przy jednym stole z rodziną ?! Nie chcę aby to wyglądało na jakiś atak na ateistów ale chciała bym abyście się nad tym zastanowili, że my w każde święta coś świętujemy i uważam, że to nietaktowne jeśli osoby niewierzące zasiadają przy jednym stole. Wiem co mówię bo mam w rodzinie osobę niewierzącą i mogę się z nimi spotkać przed świętami lub po świętach ale nie w święta ! To nietaktowne i w złym guście aby ateiści odwiedzali rodziny w święta. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że już nie ma innych świąt niż kościelne. Każdy wolny dzień (nawet 1-szy maja) jest natychmiast zagospodarowany przez Kościół aby przyciągnąć ludzi do świątyni. Jeśli iść tym tokiem rozumowania, to musielibyśmy pracować przez wszystkie dni w roku, wszak niedziela to też siódmy dzień odpoczynku.

      Usuń
  5. "Uważam, że to obłuda, osoby, które nie są katolikami nie powinny mieć wolnego w święta tylko chodzić do pracy !!! Tak samo jak zasiadanie przy jednym stole z rodziną ?!"
    Czyli tradycja religijnego święta, która mówi o rodzinie, wybaczeniu, miłości do bliźniego, miłości do Rodziców, zbawienia od grzechu jest wystarczającym powodem do tego, aby dyskredytować nawet najbliższych, jeśli mają inne poglądy. Właśnie z tą obłudą walczą ateiści. Pod płaszczykiem dobra kryje się zło. Czyli jest pani zdania, że rodzina powinna być podzielona ze względu na światopogląd. A może tak w imię "miłości bliźniego" znaleźć jakieś wspólne święta? Niestety Kościół dba, żeby takich nie było chociaż większość świąt wywodzi się z tradycji pogańskich, które fajnie sobie przywłaszczyć a "bliźnich" wywalić od stołu. To jest kwint esencja naszej religijności. Tylko po co komu taka religia, która służy podziałom MY i NASZE ŚWIĘTA. MY JESTEŚMY LEPSI A WY BĘDZIECIE SIĘ SMARZYĆ W PIEKLE. Takie rzeczy są wpajane w Kościele od dziecka. Nie ważny jest już człowiek a tym bardziej Bóg, który już dawno z tego się wypisał.

    OdpowiedzUsuń