...szkoła powinna być strażnikiem i gwarantem neutralności światopoglądowej i wyznaniowej; zadaniem szkoły jest uczyć i kształcić, a nie umacniać wiarę i formować - od tego są duchowni; w szkole nie powinno być miejsca dla nauki praktyk Buddy, Jezusa, Śiwy, Kryszny, Mahometa, Abrahama i innych bóstw, chyba że w kontekście dyskusji o religioznawstwie, filozofii albo etyce. W szkole nie powinny odbywać się żadne uroczystości religijne, obrzędy, rytuały - ich miejsce jest w świątyniach... (Anonimowy Czytelnik)

poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Wzbogacanie nawyków religijnych w przedszkolu" - Ku dziecku

Oto jeden z programów edukacji przedszkolnej. Naprawdę nie wiem jak się to ma do Konstytucji RP. Indoktrynacja jest widoczna, nawet jesli dziecko nie chodzi na religię.  Po co w przedszkolu mają być utrwalane nawyki religijne? Której z religii? Co to jest moralność religijna i dlaczego ma być w sposób szczególny utrwalana dzieciom? Czy na pewno w rzetelny sposób? Jak będzie wyglądała dyskusja na tematy religijne? Jestem za dyskusją o tym skąd się religie biorą o podobieństwach i różnicach. O bogu Słońcu - Horusie od którego wszystko się wzięło, o bliźniaczych podobieństwach Horusa, Mithry i dziesiątek innych bogów do popularnego dzisiaj Chrystusa. Czy istniał Chrystus? Jakie mamy dowody, że w ogóle istniał? Tak, o tym należy z dziećmi dyskutować, by pozwolić im otworzyć się na różne światopoglądy. Obawiam się, że ten program został wymyślony po to by promować tylko jeden światopogląd.


Barbara Bilewicz-Kuźnia
Teresa Parczewska
KU DZIECKU PROGRAM WYCHOWANIA PRZEDSZKOLNEGO


IX. Cele z obszaru zdolności egzystencjalnych:
●●wzbudzanie zainteresowania życiem na Ziemi i poza nią,
●● zapoznawanie z dziejami życia na Ziemi,
●● zachęcanie do interpretowania świata,
●● kształtowanie moralności religijnej (zwracanie uwagi na bycie dobrym dla innych ludzi, rodziców, rodzeństwa, rówieśników, a także dla zwierząt),
●● tworzenie okazji do uczestnictwa dzieci w inscenizacjach o charakterze religijnym,
●● zachęcanie do dyskursu na tematy religijne,
●●wzbogacanie wiedzy, umiejętności i nawyków religijnych,

●● rozwijanie postawy opiekuńczej wobec wszystkiego, co wymaga pomocy człowieka,
●● kształtowanie umiejętności rozpoznawania dobra i zła,
●● uwrażliwianie na inność (niwelowanie uprzedzeń, stygmatyzacji i stereotypów),
●● rozwijanie postawy przywiązania do tradycji rodzinnych i narodowych,
●● kształtowanie świadomości walorów innych kultur i szacunku do własnych rdzennych wartości,
●● przekazywanie wartości uniwersalnych (szacunek dla życia, pracowitość, sprawiedliwość, punktualność,
prawdomówność, uczynność, przyjaźń, koleżeństwo, wzajemna pomoc, bezinteresowność, piękno),
●● kształtowanie umiejętności wychodzenia poza siebie i tworzenia obrazu samego siebie, zdolności patrzenia na siebie oczami innych.

wtorek, 23 grudnia 2014

Nie dać się zadziobać.

Wigilia szkolna w gimnazjum jak zwykle rozpoczęła się modlitwą. Świecka wychowawczyni zaczęła od "Pobłogosław Panie te dary", potem modlitwy jedna za drugą. Nie wszyscy w tej klasie są katolikami i nie wszyscy chodzą na religię, nawet drugi wychowawca, jak się wydaje jest niewierzący (albo przynajmniej stara się zachować neutralność a to już bardzo dużo). Stał obok - nie modlił się, ale też nie reagował, by zatrzymać ten spektakl. Długo rozmawiałyśmy z córką dlaczego nauczycielowi, szczególnie młodszemu stażem, trudno wtrącać się do tego co robi nawiedzona koleżanka. 

W zrozumieniu tych dziwnych mechanizmów pomocny okazał się list Pani Olgi. To jedynie fragment naszej długiej rozmowy. Pani Olga, mimo, że list jest bardzo osobisty, chciała się z Państwem podzielić tym co ją dręczy i boli.

Dzisiaj bardzo długo myślałam nad odpowiedzią na pytanie, co jako pedagog uważam o tym, że dzieci uczą się religii. Mam tą odpowiedź, ale muszę się odwołać do swoich własnych doświadczeń, swoich doświadczeń, które nazwałam „Pięć Policzków”. Pochodzę z bardzo małego miasteczka na Podkarpaciu. Do granicy z Ukrainą mam 20 minut. Mój tata jest ateistą, a mama jest osobą wierzącą (do Kościoła nie chodzi, sama nie wiem, dlaczego). Od zawsze chodziliśmy z bratem na religię, zostaliśmy o ochrzczeni, mimo że mój ojciec tego nie chciał. Matka jednak powiedziała, że „nie da nas zadziobać”. Rozumiem ją i wiem, że to raczej nam pomogło. Nikt nigdy nie wyzywał nas wprost ani nie krzywdził w żaden bezpośredni sposób, ale plotkowano o nas. Gdy ma się 8 lat, nie chce się być innym od rówieśników, chce się być jak wszyscy, a odmienność budzi pogardę innych – to jest pierwsza odpowiedź na Pani pytanie. Tymczasem ja byłam inna. Pierwszy policzek wymierzyły mi dzieci, które chodziły i mówiły, że u nas w domu „na Wigilię dzieli się jajkiem, a na Wielkanoc opłatkiem”. Teraz mnie to śmieszy, ale gdy byłam dzieckiem, nie śmieszyło mnie to wcale i przerażało, że nie umiem się nawet obronić przed takim kłamstwem i wytykaniem palcami (dosłownie). Drugi policzek wymierzył mi nowy ksiądz, który miał mieć z nami religię w, bodajże, 6 klasie szkoły podstawowej. Po wejściu do klasy i zmówieniu modlitwy, otworzył dziennik i spytał: „czy w tej klasie są jakieś dzieci ateistów?”. Milczeliśmy z bratem. Nie wiem, co on wtedy czuł i nie wiem, czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie mówił nic, bo ja nie mówiłam, a ja nie mówiłam, bo wiedziałam jedno: że nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale przyznawanie się do ateizmu i jakichkolwiek powiązań z nim jest niebezpieczne i lepiej tego nie robić. Ateizm jest zły. Udawajmy, tak jak inni, że nie znamy tego słowa. O wiele jednak gorszy był rodzaj wstydu za mojego ojca i tu jest druga odpowiedź na Pani pytanie: bo doprowadza to do wstydu, strachu i budzi poczucie winy. Moi Rodzice nie wiedzą, że taka sytuacja miała miejsce. Nikt nie wie w sumie. Bałam się opowiedzieć, żeby nie było jeszcze większej afery. Wstyd za ojca towarzyszył również wtedy, gdy była pierwsza komunia święta. Tam jest taki moment, że wszystkie dzieci stoją, a rodzice stoją z nimi i kładą im rękę na ramieniu. U nas była tylko mama. Już na próbach do tej komunii wymyśliłam kłamstwo, że powiem, że mojego taty nie ma, bo jest w pracy i później przyjedzie. Kłamstwo się spełniło, tata pojawił się na imprezie pokomunijnej, faktycznie po powrocie z pracy. Poczułam ulgę.
Trzeci policzek dostałam od zakonnicy, która prowadziła chór w Kościele i na który chodziły wszystkie dziewczynki z mojej klasy. Chyba miałam 10 lat wtedy… Chciałam razem z nimi chodzić na ten chór i śpiewać. Zakonnica wiedziała, kim jestem. Nie przepadała za mną. Przyszłam pewnego razu na ten chór i ona skrytykowała mój kolor rajstop (były „skandalicznie czerwone”). Nie pozwoliła mi przychodzić tam. W zasadzie nie wiem, jaki był tego powód. Tu jest kolejna odpowiedź: ta forma religii upokarza. Dziecko chce uczestniczyć w czymś, czego nie rozumie, a robi to, bo inne dzieci robią. Łamie różne zasady, które nie są mu znane, więc jest upokarzane. Brat założył kiedyś różaniec na szyję, bo nie chciał go zgubić. Ta sama zakonnica nawrzeszczała na niego, że popełnia grzech jakiś tam… Bardzo się zmartwił tym, nie chciał więcej chodzić do kościoła. Generalnie, uczestnictwo moje i brata w tych wszystkich kościelnych obrzędach kończyło się tym, że – nie rozumiejąc różnych niuansów i niuansików – ciągle łamaliśmy jakieś zasady i dostawaliśmy uwagi od zakonnicy, więc po pewnych czasie przestaliśmy całkiem chodzić do kościoła.
Czwarty policzek wymierzyła mi koleżanka w internacie (ogólniak ), gdy powiedziałam, że nie idę do kościoła (już nie wiem, o co chodziło, czy chodzenie na różańce czy coś innego). Byłyśmy na stołówce, jedliśmy obiad. Inni też byli. Rzuciła tak pogardliwe spojrzenie, jak nigdy nikt chyba, i bardzo głośno powiedziała: „Ty bezbożniku”. Moja najlepsza przyjaciółka (muszę dodać: bardzo wierząca osoba, biorąca udział w oazach, cytująca nieustannie JPII, ale biorąca na poważnie jezusowe „miłujmy się nawzajem i bądźmy dobrzy dla innych”) zwróciła jej uwagę, na co tamta rzekła, że „no co, przecież MAM PRAWO mówić, co myślę, taka prawda”. To jest trzecia odpowiedź na Pani pytanie: bo religia w takiej formie, w jakiej jest podawana, nie uczy ani miłości, ani szacunku, ani zrozumienia, ani tolerancji, a efektem tego jest to, co opisałam powyżej: ranienie innych, obrażanie, gnojenie i uzurpowanie sobie prawa do robienia takich rzeczy. Piąty policzek wymierzono mi niedawno całkiem, na mojej uczelni. Miałam ćwiczenia z pedagogiki porównawczej, która zajmuje się badaniem i porównywaniem systemów edukacyjnych na całym świecie. Pracowaliśmy w grupach i moja miała akurat temat o religii w różnych szkołach. Po omówieniu, jak jest w Polsce i Francji, gdzie religii nie ma w szkole, Pani powiedziała: „no tak, ale wiemy wszyscy, że religia musi być, no bo przecież jakby to wyglądało wszystko, jakby nie było, religia uczy zasad moralności, bylibyśmy jej pozbawieni, gdyby nie religia”. Bolało i przyznam, że nadal boli. Kocham swoją pracę, a tymczasem właśnie usłyszałam, że jestem pozbawiona moralności. Odrzuciłam jednak te myśli szybko, ale powiem wprost: tej baby nienawidzę i tu jest kolejna odpowiedź: rodzi nienawiść i podkopuje wiarę w siebie, bo ja uwierzyłam, że nie będę dobrym pedagogiem za to, że jestem ateistką. Jest tu jeszcze wniosek: religia towarzyszy w naszym kraju ludziom od samego początku edukacji aż do jej końca, w miejscu, w którym podane wyżej zdanie nie może paść. Nasi pedagodzy są nauczani w duchu chrześcijańskim. Wychodzi na to, że dobry pedagog to taki, który uczy, jak być jak wszyscy, a być jak wszyscy oznacza być Katolikiem.
Podsumowując: uważam, że religia nie powinna być w szkole, bo nieuczestniczenie w niej oznacza odmienność, a odmienność wśród dzieci budzi pogardę. Religia sprawia, że dziecko ateisty jest ofiarą i może być kozłem ofiarnym, szczególnie jeśli pozostali rodzice nie uczą swoich dzieci tolerancji wobec odmienności. Strach przed wystawieniem dziecka na kozła sprawia, że ateiści posyłają swoje dzieci na religię, a to budzi w dziecku konflikt: czuje wstyd za tych, których kocha. Boi się swojej odmienności i nie chce się do niej przyznać, szczególnie gdy jest stawiane pod murem („kto tu jest dzieckiem ateisty?” albo i też było: „dlaczego nie widziałem Was w kościele w niedzielę? Acha, w innym byliście?). Księża stosują wredne chwyty („spytam księdza z tamtego kościoła, czy widział was”), które zmuszają do kłamstwa i usprawiedliwiania swoich rodziców. Forma religii nie ma nic wspólnego z nauką tolerancji ani miłości do innych, ona uczy tego, że odmieńca trzeba usunąć albo dać mu co najmniej odczuć (jak siostra zakonna), że jest odmieńcem, a to jest ZŁE. Nie mówiąc już o całym tym strachu przed piekłem, diabłem, szatanami itd., które działały również na moją wyobraźnię. Miałam 5 lat, gdy mój ojciec zasiał ziarno niepewności odnośnie tego, co mówi siostra zakonna na religii w przedszkolu. Pamiętam to jak dziś. Szliśmy do przedszkola, on nas odprowadzał. Była zima. Powiedziałam, że wiem, że Bóg stworzył śnieg. Siostra zakonna uczyła nas piosenki, w której trzeba było wymieniać, co stworzył Bóg i było tam o śniegu. Mój tata odrzekł, że „śnieg to zamarznięta woda, a Bóg nie istnieje”. Później czytał nam „Encyklopedię dla dzieci w obrazkach” i tam było wyjaśnione, skąd się wziął ten śnieg… To początek mojego zamiłowania do myślenia racjonalnego. Nie chcę, aby ta historia brzmiała jak mój dramat. To był dramat wtedy, teraz się z tego śmieję. Gdy widzę ludzi pragnących całym sobą udowodnić, że są inni, w duchu myślę sobie ze śmiechem: „spróbuj być dzieckiem ateisty na zadupiu na Podkarpaciu, to zobaczysz, co to znaczy być innym”. Otaczam się ludźmi, którym mój ateizm nie przeszkadza. Uważam to za atut i jestem wdzięczna tacie za to, że jestem ateistką, a mamie za to, że to akceptuje i nie pozwoliła nas jednak wtedy zadziobać (chociaż trochę nas pokłuli). Jest mi tylko żal, że nadal nie mogę głośno powiedzieć: mam na imię Olga. Jestem logopedą. Jestem ateistką. Nie poślę swoich dzieci na religię.


Kiedyś to Pani powie i zapewniam, że będzie to ogromną ulgą nie tylko dla Pani ale i dla niektórych z Pani najbliższego otoczenia. Wierzę, że moje dzieci trafią na Nauczycieli, którzy będą ateistami albo katolikami, którzy potrafią zachować neutralność światopoglądową.

sobota, 20 grudnia 2014

Nauczyciele niewierzący w przedszkolu boją się ujawniać.

Pani Olga napisała i za jej pozwoleniem przytaczam list:

Nie jestem mamą jak na razie, ale pracuję z dziećmi w przedszkolu. Jestem logopedą. Jestem ateistką. Czasem jest mi w pracy ciężko, bo otwarte przyznanie się do poglądów może być dla mnie zgubne. Często słyszę przez ścianę gabinetu, o czym uczą się dzieci na religii. Pani od religii ma etat, ja swoje zajęcia mam jako zajęcia dodatkowe. Mam Wam do przekazania coś ważnego, drodzy Rodzice. Jest to argument dla Was, jeśli walczycie o zlikwidowanie religii w szkołach. Abyście go zrozumieli, najpierw musicie wiedzieć, dlaczego logopedzi są tacy ważni: wady wymowy mają wiele różnych przyczyn i mogą bardzo utrudnić, a czasem nawet uniemożliwić naukę czytania i pisania. Logopedzi, lecząc wady wymowy, pomagają i przygotowują do tej nauki, a jeśli dziecko ma dysleksję, możemy również bardzo pomóc w eliminowaniu jej skutków.
Kto więc bardziej potrzebny jest dziecku z takimi problemami - ja, logopeda czy Pani od religii?
Wieli logopedów ma nędzne etaty, których liczba godzin nie pozwala na pomoc wszystkim dzieciom, bądź nie ma ich wcale, podczas gdy naprawdę to MY możemy pomóc Waszym dzieciom a nie "pani od religii" czy ksiądz. Pamiętajcie! To Wy macie prawo żądać od przedszkola/szkoły logopedy czy pedagoga, jeśli dziecko ma problemy z nauką. Mówcie wprost: "nasze dzieci potrzebują fachowców, logopedów, pedagogów - a nie religii".

czwartek, 18 grudnia 2014

Ateiści i rozwodnicy w Kościele. Gdzie kończy się wiara, a zaczyna przyzwyczajenie do tradycji?

Dyskryminacja ma straszne oblicze, ale chodziło o to, by ludzie spojrzeli i powiedzieli: to wspaniali ludzie a nie co za dramat! - powiedziała autorka reportażu. - Moi wydawcy byli Wami zachwyceni. pokazaliśmy Was inaczej.


http://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/ateisci-i-rozwodnicy-w-kosciele,499204.html
zapraszam
Justyna Skwarska autorka blogu

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Kazali dziecku zatkać uszy. By nie słyszało, co inni robią na religii

Pani Kamila (Fot. Archiwum prywatne)
Mama 5-latki walczy o etykę w szkole córki.
Pani KamilaAnna Gmiterek-Zabłocka, TOK FM: Jest pani mamą 5-latki, która chodzi do zerówki. Zerówka działa przy szkole podstawowej w małej miejscowości pod Wrocławiem - nazwy miejscowości, na pani prośbę, nie będziemy podawać. Wiem, że walczy pani o etykę w szkole, choć walka nie jest łatwa.

Kamila Górnicka: Tak, to prawda. Na początku roku szkolnego, gdy moja córka zaczęła chodzić do zerówki, okazało się, że dzieci będą mieć religię, choć formalnie nie jest ona uwzględniona w programie nauczania. Byłam zdziwiona, bo uważam, że to nie jest jeszcze odpowiedni etap rozwoju, by opowiadać dzieciom o bogu. Dlatego postanowiłam zapytać dyrektorkę szkoły, dlaczego - skoro jest religia - to nie ma etyki. Co moje dziecko ma robić w tym czasie, bo ja przecież nie kończę pracy o 13, tylko o 15.

Co usłyszała pani od dyrektorki szkoły? Jakie zapadły ustalenia?

- Dostałam odpowiedź, że córka będzie mogła w tym czasie być w innej grupie, na co się zgodziłam. Tyle tylko, że już w czasie pierwszej lekcji religii pojawił się problem. Nauczycielka nie odprowadziła mojego dziecka, tylko kazała jej stać na końcu sali i zatkać sobie uszy. Dzieci w tym czasie śpiewały, a także coś malowały. Moja córka została potraktowana jak "inna" - bo przecież też mogła w tym czasie coś rysować, a nie stać z zatkanymi uszami. Opowiedziała mi o tym po powrocie ze szkoły. Interweniowałam. W tej chwili jest już odprowadzana do innej grupy, gdy jest lekcja religii. Tego problemu już nie ma.

cały tekst:
 http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,17134206,Kazali_dziecku_zatkac_uszy__By_nie_slyszalo__co_inni.html

sobota, 13 grudnia 2014

Nie wstydżcie się, że nie wierzycie, to nic złego - program TVN24

Zapraszam do obejrzenia programu TVN24 "Czarno na Białym" 
we wtorek 16 grudnia 2014, godzina 20.30

Autor badań nad polskim ateizmem i Pani Dorota z Fundacji Wolność od Religii będą próbowali wyjaśnić powody zapisywania na religię dzieci z rodzin ateistycznych. Poznamy rodziny, które otwarcie przyznają się do innego niż katolicki światopoglądu: mamę dwójki dzieci - Kamilę, która wbrew woli dyrektorki, przekonała rodziców ze swojej szkoły, że etyka to nic strasznego; całą rodzinę z Gdańska z trójką dzieci (najstarszy ochrzczony, ale nie chodzi na religie) rodzice właśnie wywalczyli zdjęcie krzyża w sali. I ja również tam będę.  
Wielu z Was zastanawiało się czy w programie wystąpić. Przeprowadziłam kilka rozmów z niektórymi ale strach czasem paraliżował. To nie my powinniśmy obawiać się pokazania twarzy ale ci, którzy doczepiają nam łatki za samo istnienie i na znak dominacji wieszają wszędzie krzyże, do których i tak już nikt się nie modli.

piątek, 12 grudnia 2014

Jak fajna może być etyka.

To rysunki pochodzące z lekcji etyki w szkole dla klasy "zero". Dziękuję Sąsiadowi, za fatygę i świetny pomysł. Prace przedstawiają tematy, które były akurat omawiane. Zabawa polega na tym, żebyśmy spróbowali je odgadnąć. 

 rys.1.
 rys.2
 rys.3.
 rys.4.
rys.5.

wtorek, 9 grudnia 2014

Ile kosztują nas ateiści? - argumenty przeciw etyce

Warto znać argumenty za religią w szkole. Autor artykułu (jak się sam przyznaje) zna lekcje religii z salki katechetycznej z dość zamierzchłych czasów i sądzi, że dzisiejsza religia w szkołach jest dokładnie tym samym. Pisze, że Skoro jednak dzieci są posyłane na lekcje religii, to widać jest taka potrzeba - niestety są posyłane i nic się nie zmieni dopóty, dopóki będziemy w milczeniu słuchać, jak Kościół Katolicki wypowiada się w naszym imieniu tylko dlatego, że nie mamy odwagi zlekceważyć podanej przez dyrektora deklaracji o uczęszczaniu w lekcji religii naszego dziecka.

"W szkołach publicznych, jak wiadomo religia nie jest obowiązkowa i gdyby wszyscy rodzice zdecydowali się posyłać dziecko np na etykę, to katecheta będzie kosztował państwo "0" zł.  Skoro jednak dzieci są posyłane na lekcje religii, to widać jest taka potrzeba, a więc należy ją uszanować. Sam chodziłem na religię, w dość zamierzchłych już czasach, poza szkołą, co wiązało się z koniecznością dojazdów i dodatkowym czasem, który na to poświęcałem, przyznaję, że nie zawsze chętnie, ale per saldo nie żałuję...(...)
Zatem zakładamy, że część rodziców zdecyduje się jednak posyłać dziecko na naukę etyki, zamiast na religię. To abolutnie zrozumiałe i taki wybór jest możliwy. Okazuje się jednak, że na etykę uczęszcza zdecydowanie mniejsza liczba uczniów, żeby nie powiedzieć, że jest to ilość niemal śladowa. W tej sytuacji, koszty utrzymania nauczyciela etyki, czego nie trzeba tłumaczyć, ale proszę sprawdzić, w przeliczeniu na 1 ucznia są wielokrotnie wyższe, niż koszty katechety. Ergo - jeśli nie byłoby ateistów, to w tym przedmiocie, w szkole, wystarczyłoby utrzymywać jedynie katechetów. Czy się mylę? Tak, ponieważ nie uwzględniłem uczniów, którzy nie uczęszczają na lekcje religii ze względu na inne wyznanie, a nie mają własnego katechety, ale tych jest zdecydowanie mniej niż deklarujących się jako ateiści.
Propozycję, aby nauczyciel etyki pracował darmo chyba każdy by wyśmiał, nawet nie będąc akurat specjalistą tej branży. Czemu zatem należałoby płacić etykowi, a katechecie już nie? Kto kosztuje więcej?
Dofinansowanie uczelni czy szkół publicznych o profilu katolickim, jak pokazuje praktyka, ma sens, jako że uczą się tam i studiują ludzie o różnym światopoglądzie. Co więcej, absolwenci KUL i innych uczelni katolickich piastują w tym kraju poważne stanowiska i pracują na jego rzecz nie gorzej, mniemam, niż wiele osób kończących wyższe szkoły bez wyraźnego profilu. Może podam przykład ekstremalny, ale np. jeden z redaktorów pisma "Fakty i Mity" ukończył seminarium duchowne, akurat nie dotowane, ale przecież nikt nie czyni mu z tego tytułu zarzutu. Nikt też nie proponuje, żeby zwrócił pieniądze za studia, skoro odszedł ze stanu kapłańskiego... 
Salezjańskie gimnazja i LO w Łodzi kończy co roku wielu uczniów, którzy nie deklarują się jako osoby szczególnie wierzące. Oczywiście, w rozmowie kwalifikacyjnej czasem mijają się z prawdą, żeby tylko ich dziecko znalazło się na liście przyjętych. Powód? Rodzice chcą by ich pociechy chodziły do dobrej i bezpiecznej szkoły. W wielu innych miastach jest podobnie. Walka o miejsca zaczyna się w niektórych szkołach katolickich już na kilka lat wcześniej, nim dziecko ukończy stosowny wiek, a niemal wszędzie kandydatów na jedno miejsce jest kilku. Powód ten sam - wyższy od średniej poziom i bezpieczeństwo. Czy to nie wystarczy, by wspierać takie szkoły co najmniej w taki sam sposób, jak te, w których są odrapane ławki, kible bez desek i poprzyklejane do sufitu zapałki, a nauczycielowi zakłada się kosz na głowę?
Jeśli ktoś tego nie pojmuje, to widać, że światopogląd zabrał mu resztki rozumu..."
http://www.eioba.pl/a/2bzr/ile-kosztuje-nas-ateista



poniedziałek, 8 grudnia 2014

O blokowaniu dostępu do informacji o etyce - audycja

Audycja z udziałem mamy 2 dzieci - Kamili, której dyrekcja zabroniła (i to w formie pisemnej!) wywieszania ulotek RÓWNOŚĆ W SZKOLE. W uzasadnieniu dyrektorka szkoły napisała, że w jej szkole problem dyskryminacji religijnej nie istnieje. Kamila jednak nie odpuściła. Doprowadziła do spotkania z rodzicami i osobiście poinformowała ich o przysługujących im prawach, zachęciła też rodziców do wnioskowania o etykę. Nawet mama-absolwentka szkoły chrześcijańskiej była nią zainteresowana.

Posłuchajcie również w jaki sposób dyrektorzy placówek oświatowych - szczególnie szkół podstawowych - traktowali wolontariuszy z równościowymi plakatami. Przerażające!

http://audycje.tokfm.pl/audycja/96

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale kilka ....

No to teraz szukamy jaskółek, które wiosnę czynią...

... " w naszej szkole etyka jest hitem. Młoda czeka na nią cały tydzień. Ponieważ jest prowadzona przez kulturoznawcę, pisarza i rysownika, młoda co tydzień rysuje to o czym mowa i powstają hiciarskie rysunki, które sobie wieszamy na ścianach i kolekcjonujemy. To ulubiony przedmiot, ukochany nauczyciel. Pozdrawiam pozytywnie".

                                                               **********

W moim przedszkolu odbyła się pierwsza pogadanka filozoficzna dla najstarszej grupy. Pierwsza lekcja była o tym czym dzieci się od siebie różnią: włosy, oczy. skóra...

czwartek, 4 grudnia 2014

Zanim zapiszesz małe dziecko na religię.

Niereligijni rodzice zawsze muszą wybierać mniejsze zło. Albo narazić dziecko na samotność, może jakieś krytyczne uwagi, może stygmatyzowanie, nie wiadomo co jeszcze.... albo zachować się konformistycznie i nie wychylać z tłumu. Jesteśmy świadkami takiego dramatycznego wyboru. Jak to się skończyło - osądźcie sami.

"od kilku dni mam problem z córka, która to boi się spać, budzi się w nocy i ryczy, nakaz spania z jej strony z mamusia, ma 11 lat, wyciągnęłam z niej siła prawie o co biega, i się załamałam... otóż dziecię moje boi się zasnąć bo boi się we śnie umrzeć i ona nie wie jak to jest bo pani na religii powiedziała, że jak ktoś się nie modli i nie chodzi do kościoła to będzie się wieczność smażył w czeluściach piekieł! a ona tego nie robi więc wymyśliła, że będzie wieczność ból cierpieć
alem się wpieniła !!!
następnie biorę zeszyt a tam "postanowienia adwentowe"
1. Będę chodziła do kościoła.
2. Będę więcej się modliła.
3. Będę chodzić na rekolekcje.
4. Nie będę jeść cukierków.
5. Nie będę jeść mięsa.
pytam czy to jej postanowienia a ta ze nie, to pani dyktowała... załamka
następnie biorę zeszyt i książkę i czytam czego oni się tam właściwie "uczą" ... zeszyt miałam ochotę za okno wyrzucić ...
powiem szczerze ze nigdy jakoś specjalnie nie przywiązywałam uwagi do książki do religii i myślałam, że skoro mi to siary z mózgu nie zrobiło to i dzieciom nie zrobi, po lekturze kilku stron już wiem w jakim byłam błędzie... !!!"

Na sprawy organizacyjne w szkole możemy mieć (choć często utrudniony) wpływ. Na misję kanoniczną katechetki - żadnego. Autorka tego listu zgodziła się na jego ujawnienie, aby następni wyciągnęli z tej lekcji naukę.

środa, 3 grudnia 2014

Dogmat o kato­lic­kiej więk­szo­ści w Polsce.

Już preambuła Konstytucji RP mówi, że wszyscy, niezależnie od światopoglądu, są równi wobec prawa (nawet jeśli są w mniejszości). Warto jednak wiedzieć jaką większością straszą nas organizacje kościelne. Czasem warto umieć wytrącić ten argument z ręki. Uczęszczających do kościoła rzymskokatolickiego jest dokładnie 27,8% a to ok. 1/4 ludności. Poniżej dowód. Dziękuję portalowi http://swieckapolska.pl za wnikliwą analizę.
% katolików w Polsce
Insty­tut Sta­ty­styki Kościoła Kato­lic­kiego podał w komu­ni­ka­cie z 10 lipca 2014 roku dane doty­czące prak­tyk reli­gij­nych Pola­ków za rok 2013. Skła­dają się na to wskaź­niki domi­ni­can­tes (obec­nych na nie­dziel­nej mszy świę­tej) — 39,1% i com­mu­ni­can­tes (przy­stę­pu­ją­cych do komu­nii) – 16,3%. Jak zawsze przy pre­zen­ta­cji tych danych ISKK unika poda­wa­nia liczb bez­względ­nych, poda­jąc jedy­nie gotowe wskaź­niki. Zapewne także zupeł­nie przy­pad­kiem nie obja­śnia w komu­ni­ka­cie ich wła­ści­wego zna­cze­nia. Drogę do prawdy — jaki odse­tek ogółu Pola­ków uczęsz­cza do kościoła — zna­leźć można w zakładce opi­su­ją­cej meto­do­lo­gię licze­nia. Oka­zuje się, że wskaź­niki przed­sta­wiają odse­tek z liczby zobo­wią­za­nych do wyko­ny­wa­nia tych prak­tyk, któ­rzy sta­no­wią 82% ochrzczo­nych. Zda­niem ISKK 18% (stały wskaź­nik przyj­mo­wany dla wszyst­kich para­fii od lat) z racji wieku, bądź stanu zdro­wia takiego obo­wiązku nie ma (dzieci do siód­mego roku życia, inwa­li­dzi, cho­rzy i osoby star­sze). Nie ulega wąt­pli­wo­ści, że wśród obec­nych na nie­dziel­nej mszy (liczo­nych metodą obser­wa­cji bez­po­śred­niej przez ok. 10.000 rach­mi­strzów w całej Pol­sce) jest sporo osób, które obo­wiązku uczest­nic­twa nie mają, jed­nak przy­rów­na­nie ogól­nej liczby obec­nych do 82% ochrzczo­nych pozwala na poka­za­nie ład­niej­szych wskaź­ni­ków. Lepiej wygląda 39,1% niż 32,1% (tak nale­ża­łoby podać w odnie­sie­niu do liczby ochrzczo­nych), zwłasz­cza gdy brak komen­ta­rza spra­wiać może wra­że­nie, że ok. 40% Pola­ków uczęsz­cza co nie­dzielę do kościoła.
Docie­kliwi potra­fią łatwo spraw­dzić, że w rze­czy­wi­sto­ści to nie­wiele ponad jedna czwarta – dokład­nie 27,8%. Rocz­nik GUS za rok 2013 podaje liczbę lud­no­ści Pol­ski – 38.533.000 (strona 194) oraz dokładną liczbę ochrzczo­nych – 33.384.936 (strona 219), co w połą­cze­niu ze wskaź­ni­kami ISKK pozwala na doko­na­nie pro­stego wyli­cze­nia: 33384936  0,82 0,391 ÷ 38533000 = 0,278. Bar­dziej docie­kliwi potra­fią także sze­rzej prze­ana­li­zo­wać i poka­zać mani­pu­la­cje ISKKGUS na prze­strzeni ostat­nich lat, słu­żące popra­wie wize­runku „kato­lic­kiej Pol­ski”. Prze­nie­sie­nie „nie­dzieli obli­cze­nio­wej” z listo­pada na paź­dzier­nik w 2009 roku pozwo­liło nawet (efekt „mie­siąca maryj­nego” i zbli­ża­ją­cego się Święta Zmar­łych?) zaha­mo­wać (na 1 rok!) wyraź­nie spad­kową ten­den­cję. Docie­kli­wych jed­nak jest nie­wielu, a odpo­wied­nio pre­zen­to­wane sta­ty­styki pozwa­lają budo­wać i utrwa­lać pożą­dany obraz.
Warto pod­kre­ślić, że dane ISKK docie­rają do świa­do­mo­ści prze­cięt­nego odbiorcy za pośred­nic­twem mediów, te zaś, prze­ka­zu­jąc infor­ma­cję ISKK podają, że „40% Pola­ków cho­dzi do kościoła”. Mani­pu­la­cja przy­nosi ocze­ki­wany sku­tek w świa­do­mo­ści spo­łecz­nej – prze­ko­na­nie o znacz­nie więk­szym, od fak­tycz­nego, popar­ciu spo­łecz­nym dla Kościoła w Pol­sce. Pozwala to nadal bez­kar­nie i bez­kry­tycz­nie powie­lać i utrwa­lać mit „kato­lic­kiej więk­szo­ści”, która zgod­nie z regu­łami demo­kra­cji ma prawo narzu­cać ogó­łowi swoją wolę.
czytaj więcej: http://swieckapolska.pl/dogmat-o-katolickiej-wiekszosci-w-polsce/

poniedziałek, 1 grudnia 2014

ZESPÓŁ SZKÓŁ PLASTYCZNYCH otrzymuje ode mnie znaczek: Szkoła bez Dyskryminacji.

Drodzy Państwo, z największą przyjemnością chciałabym przedstawić wrocławską placówkę, która nie tylko nie zamieszcza na swoich stronach ogłoszeń parafialnych ale zadaje kłam wszystkim dyrektorom szkół, którzy twierdzą, że planu nie da się tak ułożyć, by religia była na pierwszej lub ostatniej lekcji. Nie tylko jest na pierwszej ale i znalazło się w planie miejsce na dwie (!) lekcje etyki i to nie w czasie religii (czytaj zamiast) tylko obok. W ten sposób wszystkie dzieci mogą chodzić i na religie, i na etykę. To pierwsza szkoła, która dba o to, by szkoła nie była miejscem podziałów światopoglądowych. Dziękujemy dyrektorowi i nauczycielom, którzy o to dbają. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że są tacy, którym ta sprawa nie jest obojętna. Dziękuję Serdecznie.


Zespół Szkół Plastycznych
http://www.zsp.wroclaw.pl/lp/liceum.php
Nr Godz Poniedziałek Wtorek Środa Czwartek Piątek
0 7:10- 7:55
1 8:00- 8:45 historia GT Sala 203 rys. i mal.-2/2 EH Sala 401 religia-1/6 DS Sala 108
2 8:50- 9:35 matematyka IK Sala 104 podst. proj.-1/2 MG Sala 17
rys. i mal.-2/2 EH Sala 401
religia-1/6 DS Sala 108
3 9:40-10:25 matematyka IK Sala 104 wf-6/6 #s1 Sala @ podst. proj.-1/2 MG Sala 17
rys. i mal.-2/2 EH Sala 401
matematyka IK Sala 104
4 10:30-11:15 wf-5/6 MS Sala 201 muzyka BJ Sala 103 wf-6/6 #s1 Sala @ historia szt AS Sala 15 biologia EK Sala 106
5 11:30-12:15 wf-5/6 MS Sala 201 godz.wych GT Sala 103 j.polski PJ Sala 15 j.francuski-3/6 US Sala 103
j.niemiecki-4/6 GT Sala 203
j.angielski-3/6 Gm Sala 202
j.angielski-4/6 KW Sala 108
6 12:20-13:05 matematyka IK Sala 104 rys. i mal.-1/2 AT Sala 401
podst. proj.-2/2 MG Sala 106
j.polski PJ Sala 15 historia GT Sala 203 geografia TJ Sala 103
7 13:10-13:55 chemia IC Sala 106 rys. i mal.-1/2 AT Sala 401
podst. proj.-2/2 MG Sala 106
fizyka EO Sala 104 j.polski PJ Sala 106 chemia IC Sala 106
8 14:05-14:50 fizyka EO Sala 104 rys. i mal.-1/2 AT Sala 401 j.angielski-3/6 Gm Sala 202
j.angielski-4/6 KW Sala 108
j.polski PJ Sala 106 wf-6/6 #s1 Sala @
9 14:55-15:40 j.angielski-3/6 Gm Sala 202
j.angielski-4/6 KW Sala 108
j.francuski-3/6 US Sala 103
j.niemiecki-4/6 GT Sala 203
wf-5/6 MS Sala 201 wf-6/6 #s1 Sala @
10 15:45-16:30 etyka-2/6 #e1 Sala 103 wdż II sem. wf-5/6 MS Sala 201
11 16:35-17:10 etyka-2/6 #e1 Sala 103
Drukuj plan
wygenerowano 2014-10-07
za pomocą programu Plan lekcji Optivum
firmy VULCAN
logo programu Plan lekcji Optivum